Sandemo Margit - Saga O Ludziach ...

Sandemo Margit - Saga O Ludziach Lodu Tom 45 - Książe Czarnych Sal, PONAD 12 000 podręczniki, S-888

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
_____________________________________________________________________________Margit SandemoSAGA O LUDZIACH LODUTom XLVKsi��e czarnych sal_____________________________________________________________________________ROZDZIA� IPi�cioro samotnych na bezludnym g�rskim pustko-wiu...Myszo�owy, kt�re z wiosn� przylecia�y na p�noc,milcz�co kr��y�y wok� szczyt�w otaczaj�cych Dolin�Ludzi Lodu. Gdzie� wysoko po drugiej stronie jeziorawykrzykiwa� sw� samotno�� kruk.Wicher szarpa� ubrania i w�osy ludzi stoj�cych nanagiej, pofa�dowanej prze��czy. Odwr�ceni ty�em dolodowca spogl�dali na dolin�, z kt�rej wywi�d� si� ichr�d, miejsce, gdzie nikt obcy nie odwa�y� si� zapu�ci�.Od niepami�tnych czas�w wiosna wcze�nie zjawia�a si�w Dolinie Ludzi Lodu i promienie s�o�ca grza�y j� swoimciep�em. A jednak pi�tk� w�drowc�w zaskoczy� obraz,jaki dane im by�o ujrze� po mozolnej w�dr�wce ostatnichdni przez cz�sto g��boki �nieg.Ca�a p�nocna strona doliny by�a ods�oni�ta i pra�y�asi� w gor�cu. Jeziora ani jego brzeg�w nie widzieli,przes�ania�y je bowiem opary mg�y, lecz po�udniowezbocza wci�� pokrywa� �nieg. Dla nich nie mia�o toznaczenia, i tak zmierzali w inn� stron�.Dolina budzi�a l�k, ale i szacunek. Nareszcie dotarli docelu. Tym razem potomkom Ludzi Lodu towarzyszy�Wybrany: Nataniel. Obci��one tragicznym dziedzictwemdzieci rodu wyczekiwa�y go przez stulecia. By uwolni� r�dod straszliwego przekle�stwa, wielu pr�bowa�o dotrze�do �r�d�a wszelkiego z�a, ukrytego na tym pustkowiu, aledot�d nikomu si� nie powiod�o. Nie byli do�� silni.Teraz jednak wybi�a godzina. Nataniel posiada� wszel-kie cechy niezb�dne do podj�cia walki, a poza tymtowarzyszy�a mu Tova, kt�ra nie przypadkiem przysz�a na�wiat w tym samym czasie co on, cho� nale�a�a ju� dokolejnego pokolenia.I ca�kiem nieoczekiwanie dla Ludzi Lodu by� wrazz nimi jeszcze jeden cz�onek rodu, sojusznik tak mocarny,�e nie potrafili ogarn�� ca�ej jego pot�gi: tajemniczyMarco.W wyprawie uczestniczy� r�wnie� dwunastoletni zale-dwie Gabriel. Ch�opiec nie odznacza� si� �adnymi nad-zwyczajnymi zdolno�ciami, szed�, by da� �wiadectwoprawdzie o gorzkiej walce przeciwko temu, kt�ry wyda�wyrok na swych potomk�w: Tengelowi Z�emu.Ostatni� z pi�tki wybranych by�a Ellen, ona jednakzosta�a pojmana przez Lynxa - pomocnika ich z�egoprzodka - kt�rego nie potrafili rozszyfrowa�. Ellenznikn�a, poch�on�a j� Wielka Otch�a�.Jej miejsce zaj�� zwyk�y �miertelnik: Irlandezyk IanMorahan. Drogi Iana i Ludzi Lodu skrzy�owa�y si�przypadkiem, wszyscy jednak sojusznicy wybranych za-akceptowali go i zapewnili mu niezb�dn� ochron� w po-staci napoju z G�ry Demon�w.Pi�tka wybranych d�ugo sta�a w milczeniu. Patrzyli natrudne do przebycia rumowisko g�az�w i nie mogli poj��,w jaki spos�b Tengel Dobry i Silje, uciekaj�c z p�on�cejdoliny w ko�cu XVI wieku, zdo�ali przeprowadzi� przeznie konia. Jaka� to musia�a by� mord�ga! A w dodatkupogania�o ich przera�enie i strach. Naprawd� trudno toogarn�� rozumem.- Od czego zaczynamy? - spyta� Ian Morahan.Jego towarzysze z zadowoleniem stwierdzili, �e Irland-czyk uwa�a si� za jednego z nich i traktuje jako normalnewszystko, co si� dzicje.- Nie mamy chwili do stracenia - odpar� Natanielswym mi�ym, �agodnym g�osem. - Natychmiast rozpo-czynamy poszukiwanie miejsca, w kt�rym zakopane jestnaczynie Tengela Z�ego. Czy st�d zdo�amy okre�li�kierunek?- Nie b�dzie to �atwe - ocenia� sytuacj� Marco.- Wiemy, �e owo miejsce znajduje si� pod usytuowan�wysoko ska�� z dwoma przypominaj�cymi obeliski szczy-tami. Po�o�one wy�ej tarasy s� jednak przes�oni�te przezznajduj�ce si� bli�ej nas gcirskie zbocza. A niezwyklewa�ny punkt, od kt�rego powinni�my rozpocz�� po-szukiwania, nawis skalny, sk�d rzuci� si� Kolgrim i gdzieHeike z Tul� spotkali p�niej Tengela Z�ego, kryje si� wemgle.Wszyscy to zauwa�yli: Kiedy Marco wym�wi� imi�Tengela Z�ego, ska�a, na kt�rej stali, zadr�a�a. Ta dolinanale�a�a bardziej do niego ni� do nich.A mo�e nie dlatego g�ry westehn�y? Ze zdziwieniemobserwowali czujno��, kt�ra nagle pojawi�a si� we wzro-ku Marca.Zaraz jednak zapanowa�a cisza, a napi�cie na obliczuMarca znikn�o.Stoj�c twarz� w twarz z ogromem natury czuli si� tacymali. Gabriel mocno �cisn�� pod pach� sw�j notesi pr�bowa� udawa� dzielnego, chocia� w�tpi�, by mu si� touda�o. Dolina Ludzi Lodu by�a taka przera�aj�ca, takapi�kna i bezludna. Po�o�ona z dala od ludzkich siedzib,skrywa�a groz�, kt�rej zasi�gu ani mocy jeszeze nie znali.I taki tu ch��d. Zimny wiatr ci�gn�cy od lodowcadmucha� ch�opcu prosto w kark, dreszeze wstrz�sa�y nimod st�p do g��w. Po raz ostatni obejrza� si� za siebie.W pierwszym momencie na widok ciemnej kropkiledwie majacz�cej na lodowej pustyni zdr�twia�, s�dz�c, �eoto goni ich kolejny prze�ladowca. P�niej jednak spo-strzeg�, �e posta� si� oddala, w dodatku lekko utykaj�c.Rune, pomy�la�, czuj�c w piersi uk�ucie �alu. Jaki onwydaje si� samotny, opuszczony przez wszystkich. Niem�g� towarzyszy� im do Doliny, samotnie musia� przeby�ca�� d�ug� powrotn� drog�.Kochany, wierny Rune! Ma�om�wny, tajemniczy,niezg��biony.Gabriel poczu�, �e do oczu nap�ywaj� mu �zy. Zbytcz�sto, jego zdaniem, sprawiali zaw�d Runemu, on jednakzawsze okazywa� im wyrozumia�o�� i wierno��.Tova popatrzy�a na Iana, usi�uj�c pochwyci� jegospojrzenie, ale on utkwi� wzrok w rozpo�cieraj�ce si�przed nimi pustkowie. Musia�a przyzna�, �e i jej dalekoteraz by�o do optymizmu. Kiedy spostrzeg�a, jak bardzoIan jest przystojny, powr�ci�y nagle wszystkie jej dawnekompleksy. W tym momencie, w obliczu nadludzkiegozadania, jakie ich czeka�o, potrzebowa�a jego wsparcia,przekonania, �e kocha j� pomimo wszystkich jej u�omno-�ci.Ale Ian Morahan nie by� wra�liwy na przekazywaniemy�li. Nie wychwyci� jej niemej, rozpaczliwej pro�by o to,by si� do niej odwr�ci� i u�miechn�� tak, jak tylko onpotrafi�. Czule i z mi�o�ci�.Tovy nie opuszeza�o wi�c wra�enie, �c oto stoi samaw otaczaj�cym j� pustym wszech�wiecie.Twarz Nataniela wyra�a�a przygn�bienie. Nadesz�achwila ostatecznego rozstrzygni�cia. Wszystko zale�a�ood tego, jak wiele zdo�a� si� nauczy�, ile mo�e dokona�dzi�ki swym zdolno�ciom...- Zaczekamy, a� mg�a si� podniesie? - spyta� Ian.- O tak p�nej porze trudno stwierdzi�, czy mg�a mazamiar si� podnie��, opu�ci� czy w og�le poruszy� - od-par� Marco. - Proponuj�, by�my skryli si� przed wiatremi troch� odezekali. Nie ma sensu peha� si� w t� wat�i marnowa� czas, b��kaj�c si� po omacku.- Dobrze, zr�bmy wi�c tak, jak proponujesz - zgodzi�si� Nataniel. - Zaczekajmy tutaj.Schronili si� za najbli�szy wyst�p skalny, w b�ogiezacisze. To jak zanurzenie si� w ciep�y puch, pomy�la�Gabriel, rozcieraj�c uszy. W pewnej chwili Marco zacz��si� g�o�no zastanawia�, czy mimo wszystko nie powinnipodj�� w�dr�wki przynajmniej wzd�u� zbocza i spraw-dzi�, czy nie wida� gdzie� przypominaj�cych obeliski ska�,ale Nataniel odradzi�. Gciry wygl�da�y na niedost�pnezar�wno z prawej, jak i lewej strony. Jedyna mo�liwa dopokonania droga prowadzi�a od prze��czy �lebem w d�.Pozostawa�o im wi�c tylko czeka�.- Wydaje mi si�, �e si� podnosi - o�wiadczy�a nagleTova.- Mg�a? Rzeczywi�cie na to wygl�da, cho� r�wniedobrze mog�aby opa�� - przyzna� Marco.- Runego jeszeze wida� - powiedzia� Gabriel.Popatrzyli za jego wzrokiem, cho� nie mieli zamiaruogl�da� si� na lodowiec. Dla nich by� ju� zamkni�tymrozdzia�em.- Chodzi ci o ten male�ki punkcik tam daleko? Tu�przy drugim kra�cu? - spyta�a Tova.- Tak.- Biedny Rune - Tova da�a upust swym uczuciom.Wszyscy my�leli podobnie. Rune, samotny, samotnypo wielekro�...Nagle Marco stan�� jak wryty.- Patrzcie! - wykrzykn�� przera�ony.Na lodowcu pojawi�y si� trzy nowe punkciki, kt�re zezdumiewaj�c� pr�dko�ci� zbli�a�y si� do Runego.- Ten najmniejszy, tam... to nie mo�e by� nikt inny,jak Tengel Z�y - j�kn�a Tova.- A ten drugi to Lynx - powiedzia� Ian. - Ale kim jesttrzeci?- Nie wiem - odrzek� Marco po chwili zastanowienia.- Musi to jednak by� kto�, komu uda�o si� znie�� dzia�anieczarodziejskich run�w czarnych anio��w.- Kto to potrafi? - zdziwi� si� Nataniel.- Niewielu - odpar� Marco. - Znam tylko dw�chreprezentant�w �wiata z�a, kt�rzy s� w stanie to zrobi�.- Powiedz, kto!- Jeden z nich nale�y do wymar�ej religii. Drugi toAhriman.- S�dzisz, �e to w�a�nie on?- Nie wiem, jak Ahriman wygl�da, poza tym z takiejodleg�o�ci trudno co� orzec.- Zobacz, zbli�aj� si� du Runego! On przystan��,musimy mu pom�c! - j�kn�a Tova.Nataniel powstrzyma� j� w chwili, gdy ju� chcia�a biecna ratunek.- St�j! Nic nie poradzimy.- Ale nie mo�emy zawie�� Runego kolejny raz - pro-testowa� Gabriel.Na twarzy Marca zn�w ujrzeli �w dziwny wyrazczujnego napi�cia i jakby pe�nego zdziwienia l�ku.Stali w miejscu, z g��bokim �alem w sercach przy-gl�daj�c si� rozgrywaj�cym si� w dole scenom.Tengel Z�y triumfalnie wkroczy� na l�d. W�a�ciwiemia� zamiar wyruszy� do Doliny zwyk�� drog�, ale nurtrzeki po wiosennych roztopach by� tak rw�cy, �e musia�byw�drowa� brzegiem, brodz�c w g��bokim �niegu. Po-stanowi� wi�c ruszy� w �lad za wrogami. Mo�e uda mu si�ich dogoni�?�cigaj�cy mieli przed sob� d�u�sz� drog� ni� przeciw-nicy, kt�rzy dotarli na szczyt na grzbietach wilk�w, aleTengel Z�y potrafi� przemieszcza� si� szybko: jak zwykleprzesuwa� si� w pionowej pozycji o kilka decymetr�w nadziemi�. Ahriman, kt�ry pragn�� mu towarzyszy�, byzobaczy�, jak si� ca�a sprawa zako�czy, m�g� r�wnie� bezprzeszk�d porusza� si� w czasie i przestrzeni. Najgorzejprze... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl