Sandemo Margit - Saga O Ludziach Lodu Tom 30 - Bestia I Wilki, PONAD 12 000 podręczniki, S-888
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
_____________________________________________________________________________Margit SandemoSAGA O LUDZIACH LODUTom XXXBestia i wilki_____________________________________________________________________________ROZDZIA� INigdy �aden cz�owiek na ziemi nie by� bardziejsamotny ni� ma�y Henning Lind z Ludzi Lodu w tenmro�ny marcowy poranek 1861 roku, kiedy wraca� doLipowej Alei, do pustego domu.Wszystko zamarzni�te. Szron migotliwymi kryszta�-kami pokry� traw� i krzewy. Budynki sta�y jakby po-wleczone mieni�c� si� warstw� zlodowacia�ej mg�y. Parasz�a koniowi z pyska, gdy zm�czony wkracza� nareszcie nadziedziniec.Jedenastoletni Henning czu� odr�twienie w ka�dejnajmniejszej kom�rce swego cia�a. Twarz mia� st�a��, aleraczej nie z zimna, lecz z powodu uczu�, jakich do�wiad-cza�.Nie m�g� my�le� jasno. Nie mia� odwagi. Nie by�w stanie spogl�da� w przysz�o��. Musia� �y� chwil�bie��c�, musia� dzia�a�, a nie zastanawia� si�.W dwuk�ce wi�z� drogocenny �adunek: nowo naro-dzone bli�ni�ta Sagi, osieroconych ch�opc�w Ulvarai Marca.Obej�cie le�a�o pogr��one w ciszy. Nikt mu niewyszed� na spotkanie. Zreszt� mo�e tu ju� nigdy wi�cejnikogo nie b�dzie?Nie, tak nie wolno my�le�! Dzieci... Trzeba je zanie��do domu. Jedynie to ma teraz jakiekolwiek znaczenie.W swoim kr�tkim �yciu Henning zd��y� si� dowie-dzie� du�o wi�cej o okrucie�stwie losu ni� niejedendoros�y cz�owiek. Ba� si�, �e teraz b�dzie mia� wiel� okazji,�eby t� wiedz� pog��bia�.Zeskoczy� z dwuk�ki i wzi�� jedno z dzieci. Z ci�gleprzyjemnie ciep�ego zawini�tka da�o si� s�ysze� �a�osnekwilenie. Gdyby nie to ciep�o, malec by nie prze�y�podr�y w nocnym ch�odzie.Henning zobaczy�, �e w t�umoczku le�y Marco. Cudo-wnie pi�kny, ciemnow�osy ch�opczyk.Jak�e oni si� mi�dzy sob� r�ni�...Przyciska� mocno zawini�tko z noworodkiem, wyj-muj�c klucz ze schowka w murze. W�a�nie mija�a doba odchwili, gdy on i Saga wyruszyli w drog� na spotkanie jegorodzic�w. Jak wiele wydarzy�o si� w ci�gu tej jednejjedynej doby!Dzie� i noc tak pe�ne niesamowitych wydarze�, �estarczy�oby ich na ca�y rok.Otworzy� drzwi. Ze �rodka wype�z�o mu na spotkaniezimno.- Nie b�jcie si� - powiedzia� swoim ufnym dzieci�cymg�osem. - Henning zaraz napali i b�dziecie mie� ciep�o.Marco zosta� u�o�ony w pi�knym ��ku z wysokimiszczytami, w du�ym �o�u rodzic�w. Henning prze�kn���lin�, patrz�c na to pos�anie, i pospieszy� z powrotem nadziedziniec.�zy wysch�y mu ju� dawno temu. To nie by� czas na�zy.Cho� stanowczo zabroni� sobie rozmy�la� nad sytuacj�,nie by� w stanie powstrzyma� pracy m�zgu. Ca�kowicieniezale�nie od jego woli kr��y�a mu po g�owie upartamy�l: Wczoraj po po�udniu... Wczoraj po po�udniudowiedzie1i�my si�, Saga i ja, �e statek, kt�rym mielip�yn�� rodzice, zagin��. W pobli�u Malen, rozleg�egousypiska kamieni na morskim dnie, kt�re jest najwi�k-szym w Norwegii cmentarzyskiem okr�t�w.A potem w drodze do domu sta�o si� to niepoj�te!Nigdy tego nie zrozumie, �eby nie wiem jak d�ugo �y�.Podni�s� zawini�tko z ma�ym Ulvarem, staraj�c si� niepatrze� na jego zniekszta�con�, straszn� twarzyczk�.R�wnie� derka, w kt�r� ten malec by� owini�ty, za-chowa�a zdumiewaj�co du�o ciep�a i chroni�a nowonarodzon� istotk� przed mrozem. Pobieg� z ma�ym dodomu i u�o�y� go obok brata.- Ko� - mrukn�� sam do siebie, ale te� jakbyt�umacz�c si� dw�m noworodkom. - Musz� wprowa-dzi� konia do stajni. Nie mo�e sta� na zimnie. Zarazwr�c�!Z najwi�kszym po�piechem wyprz�g� zwierz�, wpro-wadzi� je do stajni i zada� pasz�. W stajni panowa�o ciep�o,p�yn�ce tu z s�siedniej obory. Ko� dosta� siana i pe�newdzi�czno�ci przyjacielskie klepni�cie w zad.Krowy porykiwa�y niecierpliwie.- Zaraz przyjd� was wydoi� - obieca� Henning.Najpierw jednak nausia� zaj�� si� dzie�mi.Obaj ch�opcy pop�akiwali, kiedy wszed� do zimnegodomu. �a�osne, bezradne kwilenie dochodzi�o od strony��ka.- Zaraz, za chwileczk� - uspokaja� ich Henning, kt�rypoczu� si� kompletnie zagubiony i bezradny. W co ubierzetych malc�w? I jak zdo�a ich nakarmi�?Nie m�g� sobie poradzi� z rozpaleniem ognia, dzia�a�zbyt gor�czkowo. Nie m�g� si� skupi� na tym, co robi, bowci�� przeszkadza�y mu podst�pne my�li, kt�rych stara�si� do siebie nie dopuszcza�, a kt�re mimo to ani na chwil�nie dawa�y mu spokoju.Por�d... Przyj�cie na �wiat dzieci, kt�rymi teraz sammusia� si� opiekowa�. Saga, kt�ra krwawi�a tak straszniei nieuchronnie oddala�a si� od �wiata ludzi. I potemjeszcze...Czy on to naprawd� prze�y�?Te dwie czarne istoty, kt�re zabra�y Sag�, zanimzd��y�a skona�? Kt�re podarowa�y jej nowe �ycie dzi�kitemu, �e j� zabra�y do... Saga wspomina�a o Lucyferze.Czy posz�a teraz do tego czarnego anio�a, kt�ry nie jestSzatanem?Cokolwiek to by�o, Saga znikn�a. Anio�y zabra�y j� zesob�. Unios�y j� na swoich silnych ramionach, a dwojedzieci zostawi�y. Dar Lucyfera dla Ludzi Lodu, powie-dzia�y. Czarne anio�y dotkn�y n�dznych becik�w i tchn�-�y w nie ciep�o, kt�re dotychczas si� nie ulotni�o. A jedenz przybysz�w po�o�y� r�k� na g�owie Henninga. Powie-dzia�, �e to on musi teraz zaj�� miejsce wybranych. Saganale�a�a do wybranych. Wi�c Henning mia�by zaj��miejsce Sagi? Ale to przecie� niemo�liwe!Dotkn�� r�k� ubrania na piersi. Znajdowa�a si� tamalrauna. Uspokajaj�ca, pocieszaj�ca. A kiedy �w anio�po�o�y� r�k� na g�owie Henninga, to... to tak, jakby...tchn�� w niego si��. Ch�opiec poczu� si� mocny, jakby by�najsilniejszym cz�owiekiem na ca�ym �wiecie. Niestety, touczucie rozwia�o si�, kiedy niezwyk�a posta� znikn�a,i Henning sta� si� na powr�t ma�ym, bardzo samotnymch�opcem, na kt�rego spad�a zbyt wielka odpowiedzial-no��.Ogie� pali� si� w piecu, po izbie rozchodzi�o si� ciep�o.- Czy mo�ecie jeszcze chwilk� pole�e�? - pyta� z tros-k� malc�w. - Musz� i�� wydoi� krowy. Potrzebuj�przecie� mleka dla was. Jeste�cie ju� pewnie bardzog�odni?Byli g�odni, to nie ulega�o w�tpliwo�ci. Krzyczeliobaj ile si�. Nie sta� ich by�o na razie na zbyt wiele, alemimo wszystko �a�osne kwilenie przenika�o Henningada szpiku ko�ci. Dr�czy�y go straszne wyrzuty sumie-nia.Chyba nigdy w �yciu szybciej nie wydoi� kr�w.W biegu rzuci� �niadanie wyg�adnia�ym zwierz�tom- siano krowom, zup� �winiom, ziarno kurom i tak dalej.Sprz�tanie w oborze i chlewie zostawi� na p�niej.Potem niczym pracowity krasnoludek przebieg� z pe�-nymi mleka wiadrami przez podw�rze do domu.Uwa�a�, �e spraw� najwa�niejsz� jest nakarmieniemalc�w. Zostawi� ich jeszcze na chwil� w ciep�ychbecikach i zaj�� si� przygotowaniem mleka. Podgrza� je i...Co to Saga m�wi�a? �eby zmiesza� mleko z wod�?Ale jakim sposobem zdo�a ich napoi�?Kiedy siedzia� na taborecie przy ��ku z kubkiemmleka i pr�bowa� �y�eczk� wlewa� je ma�e�stwom do ustpo kropelce, przysz�a Line z Eikeby.By�a to chuda kobieta o bladej twarzy, z pewno�ci�du�o m�odsza ni� na to wygl�da�a. Ka�da najmniejsza liniaw jej twarzy i w ca�ym ciele opada�a w d�. Line niezachawa�a niczego, co mo�na by nazwa� figur� lubczystymi rysami. �ycie wype�nione nieustann� prac�ponad si�y i wieczne zmanwienia wyry�y g��bokie �lady.M�� Line chcia� sprzeda� Eikeby ludziom z miasta, kt�rzywci�� osiedlali si� w parafii Grastensholm czy raczej naterenie, kt�ry kiedy� parafi� Grastensholm by�. Ona samanie mia�a w tej sprawie nic do powiedzenia, ale �al, �eb�dzie musia�a opu�ci� dom rodzinny - bo to ona wnios�azagrod� w posagu - by� dla niej trudny do zniesienia.W�a�ciciele Eikeby uwa�ali si� zawsze za krewnychLudzi Lodu. Matka Mattiasa pochodzi�a przecie� stamt�d.Je�li Ludzie Lodu potrzebowali pomocy w gospodars-twie, zwracali si� przede wszystkim do Eikeby. W ci�guostatniego p�wiecza, odk�d Heike sprowadzi� do Gras-tensholm �w nieszcz�sny szary ludek, sytuacja mocno si�skomplikowa�a. Kiedy jednak Saga zdo�a�a przegoni�upiory, mieszka�cy Eikeby ponownie zbli�yli si� doLudzi Lodu. Dokonywa�o si� to powoli, dawa�y o sobiezna� wyrzuty sumienia, �e zdradzili "krewnych" na takd�ugo.- Jezus Maria - j�kn�a Line od progu. - Co ty tammasz?- Och, Line, pom� mi. Oni nie chc� pi�! - wo�a�Henning na p� z p�aczem. - Tak si� boj�, �e oni mi pomr�z g�odu!- Co ty m�wisz, ch�opcze? Czy to dzieci pani Sagi? Ju�urodzi�a? A gdzie ona? No tak, rozumiem, le�y...- Sagi nie ma - zaszlocha� Henning �a�o�nie.- Nie ma? Jak to nie ma? O m�j Bo�e, widzia�e� kiedytakie �liczne dzieci�tko? Widzia�e� tak� pi�kn� bu�k�?A ten drugi... Och, nie, Panie, zmi�uj si� nade mn�, o, fuj,si�o nieczysta! Co za nieszcz�cie, �wiat i ludzie niewidzieli... �e te� si� takie mog�o urodzi�! Ja zna�amprzecie� pana Heikego, powiadam ci, ale ten tutaj togorszy od najwi�kszego paskudztwa! No, Henning, ale toprzecie� musia�o... musia�o... O, w imi� Ojca i Syna...Przecie� to musia�o kochanej pani Sadze... - g�os jej zni�y�si� do szeptu - odebra� �ycie! A gdzie ona jest teraz?W pokoju na g�rze?Henning tak�e szepta� zdr�twia�ymi wargami.- Nie. Ona umar�a w nocy. W drodze do domu.- Le�y... na bryczce?- Nie, zosta�a tam. Daleko st�d.Line pr�bowa�a jako� przyswoi� sobie te wiadomo�ci.Trwa�o to d�u�sz� chwil�.- O, dziecko kochane! - powiedzia�a w ko�cu.- Gdzie? Musimy j� sprowadzi� do domu.My�li Henninga gna�y jak szalone. Przecie� nie mo�epowiedzie�, �e przyby�y dwa czarne anio�y, �eby j� zabra�.- Nie, to... nie jest potrzebne. Tam byli jacy� ludzie.Chrze�cijanie, chcia�em powiedzie�. Obiecali, �e si� ni�zajm�. Urz�dz� jej pogrzeb jak trzeba. Zaraz tam.- Ale musicie chyba...- Ona by�a bardzo okaleczona.- Aha. Rozumiem - powiedzia�a Line ochryp�ymg�ose...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]