SUMIENIE MALZONKOW

SUMIENIE MALZONKOW, ♠♠RELIGIJNE♠♠

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sumienie małżonków - Ks.W.Błaszczak SAC
Sumienie każdego człowieka wymaga nieustannej formacji, tak jak wiara wymaga
nieustannego zgłębiania tajemnicy Boga. Istotnym elementem formacji sumienia jest
poznawanie Boga objawionego w Chrystusie. To właśnie na bazie tego poznania
kształtuje się zdolność odróżniania dobra od zła oraz wrażliwość pozwalająca na
realną ocenę wartości dobra i ciężaru zła. W tym kontekście została podjęta próba
ukazania kierunku formacji sumienia małżonków, trudności na drodze tej formacji oraz
propozycja praktycznej realizacji tego zadania.
I. Cel formacji sumienia małżonków
Małżonkowie są ludźmi znajdującymi porozumienie na wielu płaszczyznach swojego
życia, jednak różna bywa jakość tego porozumienia. Na pewnym etapie porozumienie
między małżonkami jest wystarczające, innym razem jego brak prowadzi do
konfliktów, jest źródłem kryzysów, czy wręcz powodem rozpadu związku. Prócz
jakości porozumienia ważna jest jego dynamika. Bywa tak, że żyjąc razem
małżonkowie rozumieją się coraz bardziej. Bywa też tak, że oddalają się od siebie.
Czasami znajdują siłę do przezwyciężania trudności i spotkania na wyższym poziomie.
Niestety, zdarza się też tak, że w związku zachodzi proces odwrotny.
Wyżej opisanym prawom podlega porozumienie małżonków w wymiarze sumienia.
Trudno wyobrazić sobie związek dwojga ludzi, którzy nie znajdują jakiegokolwiek
porozumienia w rozeznaniu dobra i zła. Należy jednak przypuszczać, że z pewnych
naturalnych przyczyn jest to porozumienie częściowe nawet, jeśli jest bardzo duże. Te
naturalne przyczyny to różnice środowiskowe, osobowościowe, duchowe. W
wymiarze pewnych wartości małżonkowie mogą się zgadzać, a w wymiarze innych
mogą mieć skrajnie przeciwne poglądy.Wspólne życie zmusza do dokonywania
uzgodnień i osiągania kompromisów. Jeśli dzieje się to na drodze różnego rodzaju
presji i ustępstw, to kluczem do poszukiwania rozwiązań staje się zdolność do
negocjacji i prawo silniejszego. Małżeństwo przypomina wtedy rodzaj marketu, spółki,
a nawet pole walki.
Inną perspektywę daje przyjęcie przez małżonków wspólnego punktu odniesienia. Ich
relacja przestaje się wtedy rządzić prawami walki i konkurencji, a staje się wspólnym
poszukiwaniem i dążeniem do prawdy. Dla małżonków chrześcijańskich drogą, na
której szukają życiodajnej prawdy jest Chrystus. On będąc Drogą daje sposób
poszukiwania, będąc Prawdą objawia granice dobra i zła, będąc Życiem czyni
możliwym życie we wspólnocie małżeńskiej. Stąd nasuwa się wniosek, że formacja
sumienia małżonków winna prowadzić do ich spotkania najpierw z Chrystusem, a
potem w Chrystusie. Jest ona w takim ujęciu odkrywaniem dobra i zła poprzez kontakt
z Chrystusem obecnym w swoim Słowie oraz w swoim Ciele, obecnym zarówno w
Eucharystii, jak i we wspólnocie Kościoła.
Motywem wprowadzenia katechezy do jednej z prywatnych szkół była troska dyrekcji
o podniesienie moralnego poziomu uczniów. Skądinąd słuszna i szlachetna intencja
ukazuje brak zrozumienia istoty Kościoła. Głównym celem Kościoła nie jest przecież
zmiana zachowań określonych osób i grup społecznych. Głównym celem Kościoła jest
umożliwienie jak najbliższego i jak najgłębszego kontaktu z Bogiem objawionym w
Jezusie Chrystusie. Zmiana zachowań, w tym zachowań moralnych jest jednym z
efektów kontaktu z Chrystusem i to wcale nie najważniejszym.
O wartości dialogu małżeńskiego można przeczytać w niejednym piśmie kobiecym
referującym dokonania współczesnych teorii komunikacji, a metody naturalnej
1
 regulacji poczęć są zalecane przez niektóre grupy ekologów, jako zdrowe formy
antykoncepcji. Fakty te prowadzą do wniosku, że można uczyć małżonków wielu
pożytecznych zachowań moralnych, co nie będzie tożsame z kształtowaniem sumienia
w duchu chrześcijańskim.
W kontekście Wiary za ważny element formacji sumienia należy uznać rozeznanie
powołania danego człowieka. Sumienie winno stać na straży realizacji tego powołania.
Zasadniczym elementem powołania małżonków chrześcijańskich jest budowanie
domowego Kościoła a poprzez to budowanie Kościoła Powszechnego. Nie da się tego
osiągnąć uwrażliwiając się jedynie na określone, moralnie dobre zachowania. Nie da
się tego osiągnąć bez jasnego rozeznania celu małżeństwa i bez żywego kontaktu z
Chrystusem. Kościoła nie da się budować nieświadomie, bez wyraźnego odniesienia do
Chrystusa. Zbawienie jest aktem woli a nie czynnością mimowolną. Zbawienie jest
wyborem moralnym i to wyborem o najwyższej wartości, którego nie da się czynić z
pominięciem świadomości kształtowanej przez Wiarę.
Spotkanie małżonków w Chrystusie należy wyraźnie odróżnić od samego spotkania
małżonków. Małżonkowie w wymiarze różnego rodzaju rozstrzygnięć moralnych
mogą być ze sobą zgodni, co nie oznacza, że spotykają się w Chrystusie. Zwróćmy
uwagę na następujące przykłady: „Jesteśmy dla siebie wszystkim.”, „Żyjemy tylko dla
naszych dzieci.”, „W życiu najważniejsze jest zdrowie.” Powyższe sądy egzystencjalne
– choć mogą wydawać się bardzo szlachetne – prowadzą do konkretnych
rozstrzygnięć moralnych, których realizacja nie ma na celu budowania domowego
Kościoła.
Małżonkowie mogą mieć bardzo podobne doświadczenie religijne, które ustawia ich w
opozycji do Boga: „Dlaczego Bóg odsuwa się wtedy, gdy jest najbardziej potrzebny?
Dlaczego doświadcza nas w taki sposób?”. Tego rodzaju doświadczenie może
kształtować ich sumienia w bardzo podobny sposób skutkiem czego mimo iż stają się
sobie bliżsi sobie oddalają się od Boga. Przykładem tego jest następujące
rozstrzygnięcie nieprawidłowo ukształtowanego sumienia: „Kościół nie rozumie naszej
sytuacji. Przecież to nie Bóg daje środki na utrzymanie kolejnego dziecka.
Antykoncepcja w naszej sytuacji to konieczność.”
Dużej uwagi wymaga religijne zaangażowanie jednego z małżonków przy braku
zaangażowania drugiej strony i słabej więzi małżeńskiej. Wybór między Bogiem a
człowiekiem – szczególnie gdy jest to człowiek bliski – należy chyba do jednego z
bardziej dramatycznych. Niekiedy bywa to jednak wybór pozorny. Dzieje się tak na
przykład wtedy, gdy konflikt małżeński zostaje przeniesiony na sferę religijną.
Zaangażowanie religijne jednej ze stron może być formą ucieczki ze związku, może
być też formą agresji. Agresywna reakcja drugiej strony wydaje się w takiej sytuacji
czymś naturalnym. Być może przykładem tego jest następujące stwierdzenie: „Nie
chcę takiej religijności jak ty. Nie chcę uciekać od życia.” Rolą duszpasterza jest
rozeznanie na ile zdanie to dotyczy wiary, a na ile ujawnia konflikt między
małżonkami, konflikt który może mieć źródło w zupełnie innym miejscu. W podobnej
sytuacji może być małżonek wypowiadający na temat wychowania następujące zdanie:
„Nie można narzucać dziecku światopoglądu. Daj mu szansę dokonać racjonalnego
wyboru.” Na ile chodzi tu o wychowanie dziecka, a na ile jest to wyraz agresji w
stosunku do wierzącej małżonki.
Podsumowując należy wyraźnie stwierdzić, że zarówno celem jak i sposobem
formowania sumienia małżonków winno być ich spotkanie w Chrystusie. Spotkanie
tworzące jedność między małżonkami oraz między małżonkami a Bogiem. Tego
rodzaju jedność daje małżonkom szansę realizacji ich podstawowego powołania,
2
 którym jest budowanie Kościoła domowego. Realizacja powołania może być
potraktowana jako istota zachowań moralnych.
II. Uwarunkowania jedności małżonków
Realizacja opisanego powyżej celu nie zależy jedynie o szczerej chęci i dobrej woli.
Wymaga umiejętnego znalezienia się w sytuacji naturalnych uwarunkowań, które mają
bezpośredni wpływ na rozwój jedności małżonków, również jedności w aspekcie ich
sumienia.
Zarówno małżonkowie jak i wspomagający ich duszpasterze potrzebują dużej
mądrości w ocenie wagi określonych uwarunkowań. Błędem jest ich niedocenianie, jak
też przecenianie ich znaczenia. Jedność małżonków ma swoje uwarunkowania, ale
jednocześnie małżonkowie mają w stosunku do tych uwarunkowań pewną wolność.
Wolność ta zależy od świadomości różnego rodzaju ograniczeń. Możemy przekraczać
naturalne ograniczenia tym skuteczniej im bardziej jesteśmy ich świadomi, im bardziej
rozumiemy zasadę ich działania.
1. Obraz człowieka, obraz Boga
Tym, co warunkuje rozwój sumienia małżonków jest ich obraz człowieka i związany z
nim obraz Boga. Podstawowym odczuciem człowieka może być odczucie, że drugi
człowiek jest po jego stronie, jest aby dawać wsparcie. Podobnie może być z
odniesieniem do Boga. Niestety, w niektórych wypadkach, a może w wielu bliska
osoba zaczyna być po pewnym czasie sytuowany po drugiej stronie barykady. Po
pewnym czasie wspólnego pożycia pojawia się skłonność do traktowania małżonka,
jako źródła problemów, jako przeciwnika. Można to zjawisko tłumaczyć między
innymi tendencją do idealizowania bliskich osób. Zbyt wielkie, często nierealne
oczekiwania w stosunku do bliskiej osoby prowadzą do rozczarowań, a to sprawia, że
zaczyna być ona postrzegana jak przeciwnik po drugiej stronie barykady.Innym
wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy może być brak umiejętności w przebaczaniu
doznanych krzywd. Osoba skrzywdzona ma naturalną tendencję do podejmowania
aktów zemsty, czyli do wejścia w rolę krzywdziciela. Przeciwstawienie się tej
tendencji, czyli wejście w proces przebaczenia i pojednania wymaga pewnego poziomu
kultury moralnej i duchowej, kultury której poziom przez całe życie wymaga
podnoszenia. To z kolei związane jest z podejmowaniem trudu rozwoju. W efekcie
przez całe życie możemy być narażeni na popadanie w konflikty i traktowanie bliskich
nam osób bardziej jako przeciwników niż sprzymierzeńców, co z kolei godzi w
podstawy jedności, tu jedności małżeńskiej.Z opisanym powyżej problemem wiąże się
również skłonność do traktowania Boga, jako źródła problemów i przeciwnika. Można
to tłumaczyć złym przekazem wiary, a szczególnie takim jego elementem jak straszenie
Bogiem. Można to kojarzyć z jurydyczną duchowością, w której Bóg występuje
przede wszystkim jako sędzia, którego głównym celem jest rozliczanie i wymierzanie
kar. Kara jest tu rozumiana jako dodatkowe zło, a nie jako konsekwencje zła
wyrządzonego. Można wreszcie identyfikować w tego rodzaju postawie
psychologiczny mechanizm projekcji. Upraszczając można powiedzieć, że dla psychiki
łatwiejsza do zniesienia jest wiara w złego Boga niż w złych rodziców. Tym należy
tłumaczyć pojawienie się nieświadomego procesu prowadzącego do rzutowania
negatywnych uczuć do osób bliskich na Boga. W konsekwencji Bóg zostaje obarczony
za pojawiające się w życiu małżonków zło. Może nawet stawać się ich wspólnym
wrogiem. Nie godzi to bezpośrednio w ich jedność. Na dłuższą metę jest jednak dla
3
 związku w najwyższym stopniu destruktywne.
Ważnym wyzwaniem dla duszpasterza jest w tym kontekście przekraczanie
powyższych uwarunkowań poprzez ukazywanie zarówno Boga i człowieka jako
sprzymierzeńca, który po pierwsze osobiście doświadcza spotykających drugą stronę
trudności, a po drugie daje wsparcie w ich przeżywaniu. Wsparcie to – w sytuacji
Boga zawsze, a sytuacji małżonków częściej lub rzadziej – polega nie tylko na
rozumieniu i współczuciu, ale przede wszystkim na wspólnym ponoszeniu dotkliwych
konsekwencji zła.
Jeszcze raz warto podkreślić, że kształtowanie obrazu Boga, który jest po stronie
człowieka winno leżeć u podstaw formacji sumienia. Należy się spodziewać, że będzie
miało ono bezpośredni wpływ nie tylko na relację człowieka do Boga, lecz także na
relację człowieka do człowieka, a w odniesieniu do treści niniejszego artykułu na
relację małżonków.
2. Źródła naturalnych konfliktów
Natura relacji międzyludzkich jest źródłem nieuniknionych konfliktów. Nie są to więc
konflikty zawinione, a ich pojawienie się nie jest moralną porażką lecz naturalną
konsekwencją relacji. Moralnym zwycięstwem, czy też moralną porażką nie jest więc
pojawienie się tego rodzaju konfliktów, lecz sposób ich rozwiązania. Najpierw warto
poddać analizie kilka tego rodzaju konfliktów, by potem zwrócić uwagę na istotne
elementy formacji sumienia, które pozwolą na jak najlepsze odnalezienie się w sytuacji
konfliktu.
Pierwszy z nich wynika z naturalnej skłonności do rywalizacji między rodzinami
małżonków. Jest rzeczą naturalną, że każda rodzina stara się zapewnić jak najlepsze
warunki swojemu dziecku. Oczywiście możemy obserwować odstępstwa od tej reguły.
Nie trudno o przykłady zaniedbywanych i odrzuconych dzieci. Jednak nawet w takich
sytuacjach potrafi dochodzić do głosu czynnik rywalizacji. Nie chodzi wtedy o
zapewnienie dziecku jak najlepszych warunków, lecz o wykazanie, że i tak otrzymało
od swojej rodziny więcej niż jego małżonek od swojej.
Po ślubie poziom życia małżonków w pewnych aspektach obniża się. Jest to również
naturalny proces, ponieważ małżonkowie przechodzą od życia w zorganizowanym
systemie rodzinnym do budowania zupełnie nowej struktury, którą jest ich własny
związek. Z tego względu jest im trudniej. To z kolei w połączeniu z naturalną
tendencją rodzin do rywalizacji może prowadzić do wniosku, że jedno z małżonków
nie potrafi zapewnić drugiemu godziwych warunków, że żyje kosztem tego, co drugie
wniosło ze swej rodziny. Nietrudno tu o poczucie krzywdy i wykorzystania, a to z
kolei jest prostą drogą do rozbicia jedności małżonków. Jeśli nawet związek trwa, to
jego zdolność do wzrastania jako domowy Kościół zostaje ograniczona.
Istotą problemu jest poczucie, że małżonek stoi bardziej po stronie swojej rodziny, niż
po stronie związku, czy wręcz wraz ze swoją rodziną staje się przeciwnikiem drugiej
strony. W poczucie początkowo świadomie wybranej i wyraźnie deklarowanej w
momencie ślubu jedności pojawia się dojmujące poczucie, że teraz „wybierasz nie
mnie”. W skrajnych wypadkach dochodzi tu do wyraźnego odczucia zdrady i
porzucenia.
Kolejnym pojawiającym się problemem jest konflikt powstający na bazie naturalnej
skłonności do tworzenia koalicji rodziców z dziećmi. Najczęściej matka trwa w
mocnym związku z synem, a ojciec z córką. Problem jest tym większy im słabsze są
więzi małżeńskie. Syn wciągany jest przez matkę w rolę męża, a córka przez swego
ojca w rolę żony. Może dochodzić do tego, że rodzice znajdują w swoich dzieciach
4
 najbliższych powierników wprowadzając je w krąg swoich osobistych i małżeńskich
spraw, spraw które winny być zarezerwowane jedynie dla współmałżonka.
W tej sytuacji małżonek osoby nadmiernie związanej z jednym ze swoich rodziców
staje się dla tego rodzica naturalnym rywalem. Ojciec ma poczucie, że potrafi zapewnić
swojej córce lepsze warunki niż jej mąż, a matka żyje w przeświadczeniu, że żadna
kobieta nie zadba tak o jej syna tak jak ona sama. Stawia to osoby żyjące w
małżeństwie w trudnej sytuacji wyboru pomiędzy własnymi rodzicami a małżonkiem.
Niewłaściwe rozwiązanie tego naturalnego konfliktu przyczynia się do osłabienia więzi
małżeńskiej, a nawet do rozpadu związku. Zdarza się, że syn wraca do matki a córka
do ojca. Tym samym małżonkowie ponoszą poważną porażkę w realizacji swojego
powołania, którym jest budowanie domowego Kościoła.
Naturalna skłonność do tworzenia więzi z dzieckiem kosztem więzi małżeńskiej jest
trudną dla małżonków sytuacją, szczególnie w pierwszych miesiącach po pojawieniu
się dziecka. Przed i tuż po narodzinach dziecka matka jest z nim bardzo silnie związana
na płaszczyźnie fizjologicznej i psychicznej. Dziecko w pewnym sensie staje się bliższe
kobiecie niż jej małżonek. On z kolei zostaje postawiony w roli osoby, której głównym
zadaniem jest ochrona relacji matki z dzieckiem. Rodzice wyrażają to mówiąc np., że
„teraz żyjemy tylko dla naszych dzieci”. W pewnym momencie mąż może zacząć czuć
się odrzucony przez żonę, a żona może mieć coraz większe pretensje do męża o to, że
daje jej zbyt mało wsparcia.Ponadto dziecko może stać się obiektem, na który
małżonkowie będą rzutować własne, niezaspokojone w związku pragnienia. „To jest
mój prawdziwy mężczyzna” – mówi matka o swoim synu. „Dam moim dzieciom
wszystko, aby mogły zrealizować to, o czym ja jako dziecko mogłem tylko marzyć” –
deklaruje zatroskany ojciec. Jakkolwiek przytoczone tu wypowiedzi mogą wyrażać
szlachetne intencje rodziców, nie zmienia to faktu, że prawdziwym mężczyzną kobiety
jest jej mąż, a dzieci powinny mieć przede wszystkim prawo do realizacji swoich, a nie
cudzych marzeń. Może to prowadzić do nadmiernego zaangażowania w relację z
dzieckiem, kosztem budowania relacji małżeńskiej. Po raz kolejny małżonkowie dają
sobie bolesny komunikat, że – mimo wcześniejszych obietnic – w codziennym życiu
nie wybierają siebie.
Również w tej sytuacji jedność małżonków, a szczególnie jej rozwój jest zagrożony.
Przekaz wiary dokonuje się w zniekształconym środowisku, w którym są naruszane
granice międzypokoleniowe i w którym zaniedbywany jest rozwój sakramentalnej
więzi małżonków. Trudno aby w takiej sytuacji domowy Kościół mógł się rozwijać we
właściwy sposób.
Małżonkowie wyczuwają, że nie mogą zamknąć się w getcie własnego związku. Tego
rodzaju zamknięcie nie służy ich osobistemu rozwojowi, a tym samym nie służy ich
jedności. Naturalną tendencją jest więc troska o rozwój własnych zainteresowań,
zaangażowanie w pracę zawodową, tworzenie własnego środowiska i przestrzeni
własnego, indywidualnego zaangażowania. Naturalną trudnością jest tu wyczucie
proporcji między zaangażowaniem w budowanie związku ze współmałżonkiem a
zaangażowaniem w budowanie własnego życia. Dodatkową trudnością są tu także
indywidualne różnice między małżonkami. Jest sprawą naturalną, że ich potrzeby
związane z zaangażowaniem w związek, w pracę, w rozwijanie własnych
zainteresowań różnią się i podlegają zmianie w ciągu czasu i pod wpływem różnego
rodzaju zdarzeń. Małżonek tracący pracę będzie szukał oparcia w związku. Jeśli druga
strona osiąga w tym czasie duże sukcesy w pracy i jednocześnie jej pracodawca skłania
ją do dużego zaangażowania, pole konfliktu gotowe.
Także w tej sytuacji małżonkowie stają w sytuacji wyboru między budowaniem
własnej jedności i związaną z nią realizacją własnego powołania, a różnego rodzaju
5
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl