Sands Lynsay - Wampiry Argenau 02 - Miłość gryzie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PrologPudge popatrzył krzywym wzrokiem na zasięg swojej strzelby. Nie jakiejtam strzelby. Tac Ops Tango 51, taktyczna strzelba precyzyjna, jedyna w swoimrodzaju. Ważyła 10,8 funtów1, miała 44,3 cale długoci i gwarantowaładokładnoć do 25 MOA.2 Jego magazynek był wyposażony w rozległš wišzkęwachlarzowš. Przerwał swojemu mentalnemu opisowi Tac Opsa, żeby spojrzećna broń, nie będšc do końca pewnym, co to było . Brzmiało niemal seksownie,kiedy to czytał. Rozległa wišzka wachlarzowa. Wišzka wachlarzowa. Wišzka.Wachlarzowa. Cały opis broni był seksowny. Na przykład powinno byćpodwójna elegancka dłoń. Nie był pewien, co to było, ale sprawiło, że mylał ogłupich błędach. Oczywicie większoć rzeczy sprawiało, że mylał o durnychpomyłkach.Taa. Trzymał rozległš wišzkę wachlarzowš i podwójnš ,eleganckš dłoń.Cudownie. Nagły ryk klaksonu sprawił, że niemal upucił broń. Przyciskajšc jštroskliwie do klatki piersiowej, Pudge spiorunował wzrokiem ciemnš ulicęponiżej. Wybrał dach tego budynku, ponieważ to pozwalało widzieć z lotuptaka parking po drugiej stronie ulicy. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że dachbędzie całkowicie nieosłonięty i będzie zimno jak w zimie na Alasce. GdybyEtienne się nie spieszył, Pudge zamarzłby na mierć w oczekiwaniu na niego.Skrzywił się na tę możliwoć. A swojš drogš, jak długo ten dupek może tutaj ić?Niemal minęła już północ. To byłoCholera!Wykałaczka, którš żuł, wysunęła się z jego ust, kiedy mężczyzna, o którymmylał, opucił budynek i skierował się na parking. Etienne Argeneau. Był sam.Pudge na chwilę skamieniał, a po chwili zajšł pozycję. Spojrzał na zasięg,majšc mężczyznę na muszce i zawahał się. Nagle uwiadomił sobie, że szybkooddycha. Dyszał, jakby przebiegł kilometry i pomimo chłodu spocił się.Normandczyk Pudge Renberger włanie miał zabić człowieka. I nie jakiegoczłowieka. Etienne Argeneau. Jego nemezis.1 Około 24 kilogramów - przyp.Night_Huntress222 MOA to skrót od angielskiego pojęcia Minute Of Angle czyli minuta kštowa jest to miara kšta. Zestrzeleckiego punktu widzenia jest to jednostka, którš okrelane jest przesunięcie punktu celowania przy obrociepokrętła regulacji krzyża w pionie lub poziomie o jedno kliknięcie - przyp.Night_Huntress22Drań mruknšł Pudge. Z nikłym umieszkiem, skierował celownik bronina klatkę piersiowš swojego celu. Nie było żadnego dwięku, kiedy nacisnšłspust. Miał w swoim Tango 51 z Tac Ops 30 tłumik, więc jedynym hałasem byłwist powietrza. Gdyby nie to, że strzelba szarpnęła w jego rękach, mógł nieuwierzyć, że wystrzeliła.Spieszšc się, by ponownie skupić się na Etienne, Pudge zmrużył oczy przezoscyloskop. Mężczyzna stanšł jak wryty, spoglšdajšc na swojš klatkę piersiowš.Został ugodzony czy nie? Przez moment Pudge obawiał się, że spudłował, alepotem zauważył krew.Etienne Argeneau uniósł głowę. Jego srebrne oczy znalazły i skupiły sięwyranie w miejscu na dachu, gdzie znajdował się Pudge, po czym błyskprzygasł i mężczyzna upadł jak długi twarzš w chodnik.Tak. Pudge odetchnšł, a niepewny umiech pojawił się na jego ustach.Usiłował niezdarnie rozebrać strzelbę, ignorujšc nagłe drżenie mięni, kiedyzacierał lady zbrodni. Jego seksowne Tango 51 z podwójnym, eleganckimuchwytem i wišzkš wachlarzowš kosztowało go niemal pięć tysięcy dolarów,ale było warte każdego centa.Tłumaczenie: Night_Huntress22Korekta: Rashel19ROZDZIAŁ1Hej Rach. Zamierzam ić po kawę. Chcesz co?Rachel Garrett wyprostowała się i wytarła czoło wierzchem dłoni wrękawiczce. Przeskakiwała od dreszczy do goršczki, od kiedy przyjechała dopracy dwie godziny wczeniej. W tej chwili była w fazie goršca. Pot zbierał sięjej wzdłuż pleców i na głowie. Oczywicie dopadło jš co paskudnego.Jej spojrzenie powędrowało do zegara na cianie. Prawie pierwsza. Dwiegodziny minęły, zostało jeszcze szeć. Omal nie jęknęła. Jeszcze szeć godzin.Bioršc pod uwagę jak wirus się rozwijał, wštpiła czy wytrwa połowę.Ej! Dobrze się czujesz, Rach? Wyglšdasz strasznie.Rachel skrzywiła się, gdy jej asystent przysunšł się do niej i dotknšł jejczoła. Strasznie? Mężczyni potrafiš być tacy taktowni.Zimne i wilgotne. Zmarszczył brwi i zapytał: Masz goršczkę idreszcze?Nic mi nie jest. Rachel odepchnęła jego rękę z rosnšcš irytacjš isięgnęła do kieszeni po trochę drobnych. Dobra, Tony. Może mógłbyprzynieć mi sok albo co.Ta jasne, nic ci nie jest.Rachel zastygła słyszšc jego oschłe słowa, nagle zdajšc sobie sprawę, żeodsunęła na bok swój kitel i wetknęła rękę do kieszeni spodni, zanim zdjęłazakrwawionš, gumowš rękawiczkę. wietnie.Może powinnaNic mi nie jest powtórzyła. I nic mi nie będzie. Po prostu id.Tony zawahał się, a potem wzruszyła ramionami. Okej. Ale możeusišdziesz albo co, dopóki nie wrócę.Rachel zignorowała sugestie i wróciła do swojego trupa, kiedy Tonyodszedł. Był miłym facetem, choć może troszkę dziwnym. Na przykład, uparciemówił jak gangster z Bronxu, chociaż urodził się, wychował i nigdy nie opuciłToronto. Nie był również Włochem. Tony nie było nawet jego prawdziwymimieniem. Imię, które otrzymał po urodzeniu brzmiało TeodozjuszSchweinberger. Rachel całkowicie popierała zmianę imienia, ale nie mogłazrozumieć, jak razem ze zmianš mógł pojawić się kiepski akcent.Nadchodzi!-1 Rachelspojrzała na otwarte drzwi do głównego pomieszczenia kostnicy.Odłożyła skalpel, zdjęła gumowš rękawiczkę z prawej dłoni i wyszła przywitaćsię z facetami, którzy wnosili nosze do rodka. Dale i Fred. Mili gocie. Pararatowników medycznych, których widziała rzadko. Przeważnie dostarczaliswoich pacjentów do szpitala żywych. Oczywicie częć z nich umierała poprzyjedzie, ale działo się to przeważnie wtedy, gdy tej dwójki już dawno niebyło. Ten pacjent musiał umrzeć w czasie transportu.Czeć Rachel! Wyglšdasz... dobrze.Przeszła przez pokój, żeby do nich dołšczyć, uprzejmie ignorujšczawahanie Dalea. Tony uczynił to bardziej niż oczywistym, jak terazwyglšdała.Co my tu mamy?Dale podał jej podkładkę z różnymi papierami.Rana postrzałowa. Mylelimy, że dalimy się pokonać przedtransportem z miejsca zdarzenia, ale moglimy się mylić. Jakby kto pytał,umarł w czasie transportu. Dr Westin ogłosił zgon, kiedy tu dotarlimy ipoprosił żebymy przynieli go na dół. Będš chcieli sekcji zwłok, odzyskać kulęi tak dalej.Hmm. Rachel pozwoliła papierom opać na miejsce, a potem przeszłana koniec pokoju, żeby wzišć jedne ze specjalnych noszy ze stali nierdzewnejużywanych do autopsji. Potoczyła je w kierunku ratowników medycznych.Możecie go na to przełożyć, podczas gdy ja będę podpisywać papiery?Jasne.Dzięki. Zostawiła ich z tym, a sama podeszła do biurka w rogu pokoju,żeby poszukać długopisu. Podpisała niezbędne papiery, a potem wróciła doratowników, którzy kończyli przenoszenie ciała. Przecieradło, którym ciałobyło okryte w czasie drogi do szpitala, teraz zniknęło. Rachel zatrzymała sięnad nim i zaczęła działać.Najnowszym nabytkiem kostnicy był przystojny mężczyzna, najwyżejtrzydziestoletni z popielatymi blond włosami. Rachel odwróciła jego bladš,pięknie wyrzebionš twarz, żałujšc że nie spotkała go kiedy żył i nie wiedziała,jak wyglšdał kiedy jego oczy były otwarte. Rzadko mylała o swojej pracy jakoo kiedy żyjšcych istotach. Gdyby mylała o ciałach, na których pracowała jakoo matkach, braciach, siostrach i dziadkach, nie mogłaby wykonywać swojejpracy. Ale tego mężczyzny nie mogła zignorować. Wyobrażała go sobie-2 miejšcegosię, a w jej wyobrażeniach miał srebrne oczy, takie jakich nigdy niewidziała.Rachel?Mrugnęła zdezorientowana i popatrzyła na Dalea. Fakt, że siedziała w tejchwili był nieco zaskakujšcy. Mężczyni najwyraniej przycišgnęli krzesło nakółkach i posadzili jš na nim. Obydwaj ratownicy pochylali się nad niš zezmartwionymi twarzami.Prawie zemdlała, tak mylę powiedział Dale. Kołysała się istrasznie zbladła. Jak się czujesz?Och. Zamiała się z zażenowaniem i machnęła rękš. Nic mi nie jest.Naprawdę. Mylę, że dopadł mnie jaki wirus. Dreszcze, a póniej goršczka.Wzruszyła ramionami.Dale przyłożył wierzch dłoni do jej czoła i zmarszczył brwi. Możepowinna ić do domu. Jeste rozpalona.Rachel dotknęła swojej twarzy i niechętnie stwierdziła, że miał rację.Miała tylko nadzieję, że szybkoć i siła z jakš wirus w niš uderzył nie zwiastujetego, jak bardzo da jej się we znaki. Ale jeżeli będzie z niš le to miałanadzieję, że skończy się tak szybko jak się zaczęło. Nienawidziła chorować.Rachel?Co? spojrzała na zmartwione twarze ratowników i zmusiła się, żebysiedzieć prosto. A, tak. Przepraszam. Może pójdę do domu wczeniej, kiedyTony wróci. A w międzyczasie, podpisałam papiery. Zatrzymała niezbędnedokumenty i oddała resztę. Dale przyjšł podkładkę, a póniej wymieniłniepewne spojrzenie z Fredem. Obaj wydawali się ocišgać, żeby zostawić jšsamš.Nic mi nie jest, naprawdę zapewniła ich. A Tony poszedł tylkoprzynieć nam co do picia. Szybko wróci. Wy możecie już ić.Okej Dale wcišż brzmiał na nieprzekonanego. Tylko zrób namprzysługę i trzymaj tyłek na krzele, dopóki Tony nie wróci, dobra? Gdybyzemdlała i uderzyła się w głowęRachel skinęła głowš. Jasne. Idcie już. Będę odpoczywać, dopóki Tonynie wróci.Dale nie wyglšdał na przekonanego, ale nie miał większego wyboru.Podšżył za Fredem do drzwi. Już nas nie ma.Do zobaczenia dodał Fred.-3 Rachelpatrzyła jak wychodzš, a pot...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]