Same kłopoty - Beverly Barton,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beverly Barton
Same kłopoty
0
PROLOG
Ciężarówka holownicza zatrzymała się na poboczu. Gwałtownie
pchnięto drzwi. Olbrzymi dog, Salomon, sprężył się do skoku, ale Tallula
Bishop rozkazała psu „stój!" i porwała z siedzenia śrutówkę. Zeskakując
na ziemię, wykrzyczała do chwiejącego się nieopodal pijanego
mężczyzny:
- Nolan, natychmiast puszczaj Richiego, słyszysz?! Cliff Nolan,
trzymający syna za kark, obejrzał się ze złością.
- Idź w cholerę z mojego terenu! Cholerna, wścibska ciotka. To moja
ziemia i moja rodzina, mogę robić, co mi się tylko spodoba!
Mały kundelek Richiego warknął na Cliffa, który natychmiast
machnął wielką stopą i kopnął zwierzaka.
- Nie, tato! Proszę, nie rób krzywdy Bablowi! - krzyknął
rozpaczliwie chłopiec, gdy piesek zaskomlał z bólu.
Wzmacniając uścisk, Cliff potrząsnął dzieckiem kilka razy i pchnął
je na ziemię. Richie wyciągnął ręce do psa, objął go za szyję chudymi
rączkami i przez łzy spojrzał prosząco na zataczającego się ojca.
- Psiakrew - zaklęła cicho Tallie. Znów zawołała do Cliffa: - Zostaw
ich w spokoju albo strzelę. Słyszysz mnie?!
Cliff Nolan łypnął przekrwionymi oczami. Wąskie wargi wykrzywił
zjadliwy uśmieszek.
- Głupie twoje gadanie. Tylko przyłazisz tutaj i kładziesz mojej
Loretcie głupie myśli do głowy. Ona nie potrzebuje twoich porad, jaką być
żoną. Nie masz pojęcia, jaka kobita ma być.
1
- Wiem tyle, że żaden mężczyzna nie ma prawa bić żony i dzieci ani
znęcać się nad zwierzętami. - Tallie postąpiła kilka kroków w głąb
zachwaszczonego podwórza.
Loretta Nolan wychynęła na ganek przyczepy kempingowej, służącej
całej rodzinie za dom. Wymizerowana twarz kobiety wyglądała na wiele
więcej niż dwadzieścia siedem lat.
- Cliff, proszę cię...
- Zamknij się, babo! - Cliff popatrzył na żonę.
- Lepiej stąd idź, Tallie - powiedziała Loretta.
Ściskając psa za szyję, Richie odczołgał się od ojca, ciągnąc Bąbla za
sobą. Cliff obrócił się w miejscu. Zobaczył, że uciekają, i znów zamierzył
się do kopnięcia.
- Nie, tato, nie! - krzyknął Richie, gdy but ojca znowu uderzył w psa.
Bąbel zaskowyczał. Cliff wymierzył kopniaka synowi. Nie trafił. Wciąż
trzymając drżącego, skomlącego psa, Richie odsuwał się coraz dalej od
szalejącego ojca.
- Ostatnie ostrzeżenie, Cliff. Odejdź od Richiego! Natychmiast! -
Tallie uniosła strzelbę.
Cliff Nolan podniósł nogę. Richie natrafił plecami na ścianę
przyczepy i zamarł w przerażeniu. Cliff przymierzył się do kopnięcia
wprost w brzuch chłopaka. Tallie krzyknęła. Cliff odwrócił się gwałtownie
w jej stronę. Richie wstał i pomknął do drzwi, ściskając pieska w
ramionach. Mężczyzna zatoczył się, niepewnie łapiąc równowagę, i
wrzasnął do syna, żeby się zatrzymał.
- Zostaw go w spokoju - ostrzegła Tallie.
- Idź w cholerę! - warknął Cliff.
2
Tallie pociągnęła za spust. Śrut przebił się przez połatane dżinsy
Cliffa, raniąc plecy, pośladki i nogi. Mężczyzna padł jak długi, wyjąc z
bólu. Richie, nie wypuszczając psiaka,rzucił się w ramiona matki. Loretta
stała na schodkach, szeroko otwartymi oczami patrząc na męża z
niedowierzaniem.
- Zadzwoń po szeryfa - powiedziała Tallie. -I po karetkę. Doktor Hall
będzie musiał powyciągać mu śrut z tyłka.
Loretta przytaknęła głową w milczeniu i cofnęła się w głąb domu.
Richie stał na ganku, tuląc kundelka do piersi. Łzy spływały strużkami po
brudnej, chłopięcej twarzy.
Tallie pomyślała, że powinna podejść i zobaczyć, czy może jakoś
pomóc Cliffowi. Leżał bezwładnie na ziemi, wypinając chudy zadek.
Stękał, jęczał, przeklinał, na czym świat stoi. Jednak nie miała ochoty się
nim zajmować. Karetka powinna zaraz przyjechać, a Cliff na pewno nie
wykrwawi się na śmierć od śrutu wystrzelonego z odległości kilku
metrów. A zaraz po karetce pewnie zjawi się szeryf. Lowell Rodman nie
darzył Cliffa większą sympatią niż ona, ale i tak będzie chyba zmuszony ją
aresztować. W końcu postrzeliła człowieka.
Musiała zadzwonić do Peytona. Będzie na nią wściekły jak nie wiem
co. Ostatnim razem, kiedy wzywała go na pomoc, ostrzegł, że ma już
dosyć wyciągania jej z coraz to nowych tarapatów. Ale co miała zrobić?
Tak po prostu stać i pozwolić Cliffowi pastwić się nad Richiem i jego
pieskiem? Od ponad roku błagała Lorettę, żeby zabrała dzieci i odeszła od
męża - jak grochem o ścianę.
Wiedziała, że tym razem postąpiła naprawdę głupio. Czy tego
chciała, czy nie, będzie musiała prosić Peytona, żeby przyjechał
3
wyciągnąć ją z więzienia. A jeśli sprawa trafi do sądu, będzie go
potrzebowała - żeby wystąpił w jej obronie. Bała się spojrzeć mu w oczy,
bała się tego bardziej nawet niż spędzenia nocy w więzieniu. Nieważne,
jak dobre były jej intencje, zawsze wychodziło tak, że miał z nią tylko
problemy. A przecież naprawdę nie chciała przyczyniać Peytonowi
żadnych trudności, zwłaszcza teraz, kiedy zamierzał kandydować na
gubernatora. Peyton Rand był dobrym człowiekiem i zasługiwał na
wszystko co najlepsze. A Tallie Bishop z pewnością taka dla niego nie
była. Przykro się do tego przyznać, ale Peyton miał chyba rację, kiedy
powiedział jej, że przynosi mu same kłopoty...
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]