Sarwa - Historie dziwne, Baśnie i legendy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
HISTORIE DZIWNE, STRASZLIWE
I PRZERAŻAJĄCE
Swoim piórem opisał, ale też i z różnych Autorów zebrał i
opracował
Andrzej J. Sarwa
1
I. Historie dziwne
2
LUDZIE O NADLUDZKICH MOCACH
3
Dwie rzeczywistości
Wszyscy z nas rodzą się, żyją i umierają na świecie, który sam w sobie jest czymś
cudownie niezwykłym, lecz tej jego niezwykłości na ogół nie dostrzegają, a jeśli już, to
bardzo rzadko.
Rzeczywistość, której doświadcza jakże wielu z nas, ogranicza się prawie wyłącznie do
zdobywania środków służących biologicznemu przetrwaniu samych siebie oraz potomstwa i
do niczego więcej. Niekiedy tylko wzruszamy się pięknem kwiatu, barwą motylich skrzydeł,
błękitem jeziornej toni marszczonej podmuchami ciepłego wietrzyku... Lecz przecież
natychmiast te duchowe doznania dusimy w sobie, aby czym prędzej powrócić do szarej
codzienności i w pocie czoła zdobywać chleb powszedni.
Czy to dobre, czy złe? Cóż, niechże każdy sam sobie na to pytanie odpowie. Ja wspomnę
tylko, że jest to naturalne, bo zgodne z podstawowymi prawami biologii: prawem do
zachowania życia własnego danego osobnika i prawem do zachowania życia gatunku.
Egzystujemy zatem w jakże ciasnych ramach szarej i rzadko wesołej powszedniości, na
ogół nie próbując się nawet zastanawiać nad tym, czy może być poza nią coś innego jeszcze.
Niektórym z nas przecież (a może i większości nawet?) zdarza się o t r z e ć w ciągu
jednostajnego biegu żywota o coś co burzy wewnętrzny – zda się trwały, nie podlegający
nigdy żadnym zmianom – obraz rzeczywistości jakiej doświadczali od momentu gdy ich uszy
wyłowiły pierwszy dźwięk, a ich oczy spostrzegły pierwszy obraz.
I wtedy się buntujemy! Nie chcemy przyjąć do wiadomości, iż oprócz tej naszej –
swojskiej, przaśnej – może istnieć równocześnie rzeczywistość inna. Co prawda niekiedy
rejestrowana zmysłami, lecz różna od tego co znamy i niemożliwa do wytłumaczenia przy
pomocy rozumu, któremu znane są tylko doświadczenia rzeczywistości „zwyczajnej”.
Jest to reakcja tak typowa i tak powszechna, że nie sposób wyobrazić sobie nawet, aby
była inna. Oto zetknąłem się z czymś, czego nie jestem w stanie wyjaśnić przy pomocy z n a
n y c h mi praw natury. Co więc czuję? Ano najpierw szukam jakiegokolwiek – byle
racjonalnego, czy choćby pseudoracjonalnego – wyjaśnienia zjawiska, a kiedy go nie znajduję
(bo znaleźć nie mogę!) zaczynam odczuwać niepokój, przeradzający się w strach, a przeciw
temu już się buntuję, nie akceptując i odrzucając niewytłumaczalne.
Ludzie, którym zdarzyło się doświadczyć czegoś niepojmowalnego i ponadzwykłego, na
ogół nie rozpowiadają o tym na prawo i lewo. Ba! Bywa, że nie informują nawet najbliższych
krewnych, z tej prostej i jakże prozaicznej przyczyny: lęku przed ośmieszeniem.
To też typowe i też normalne: boimy się – prawie wszyscy – tego, iżby nam, co nie daj
Boże, nie przypięto etykietki niezrównoważonych psychicznie. W
normalnym
świecie jest
bowiem miejsce tylko dla
normalnych
. Każdy, który czymkolwiek lub jakkolwiek wyróżnia
się w jednolitej masie człowieczej nie tylko intryguje swoją innością, ale pozostałych pobudza
do agresji (często zresztą nie do końca i nie w pełni uświadomionej).
Niestety, nie ma tak dobrze w naszym świecie, którego się nie lękamy dlatego, iż jest nam
przyjazny, lecz dlatego, że jest nam po prostu znany, a przez to swojski; że wszystko i zawsze
toczy się tą samą koleiną, w takim samym rytmie.
Zdarza się bowiem, że oto już nie jednostka (która mogłaby owo dokładnie i skutecznie
utaić) lecz cała s p o ł e c z n o ś ć napotyka z j a w i s k o niepojmowalne dla
ograniczonego prawami doczesności rozumu. Zdarza się, że w danej społeczności pojawia się
o s o b a tak różna od przeciętnej i normalnej (w pozytywnym znaczeniu słowa), iż poczyna
na siebie zwracać powszechną uwagę.
I wówczas – po prostu – nie pozostaje nic innego, jak – przyjąwszy do wiadomości –
uznać owo za realne, chociaż niepojmowalne i niewytłumaczalne. Jednocześnie przybierając
jakąś pozę, czy może przywdziewając maskę obojętności. Udając, że to nas nic, a nic nie
obchodzi. Po prostu – wmówić sobie, że n i e z w y k ł e tak naprawdę jest z w y c z a j n e.
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]