Sarah Morgan - W sercu pustyni, EBOOK NOWOSCI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Sarah MorganW sercu pustyniTłumaczenie:Jan KabatROZDZIAŁ PIERWSZYPersowie uczą swych synów w wieku od pięciu do dwudziestu lat tylko trzech rzeczy: jazdykonnej, posługiwania się łukiem i mówienia prawdy.Herodot, ok. 484-425 p.n.e.– Cicho. – Layla zakryła dłonią usta siostry. – Nadchodzą.Żałowała, że nie zdążyła wyszukać lepszej kryjówki. Kotara w komnatach ojca nie dawała żadnejpewności, lecz ona wiedziała, że to najbezpieczniejsze miejsce. Nikt nie szukałby tu księżniczek,którym nie wolno było wchodzić do ojcowskiej sypialni, nawet w dniu jego śmierci.Lecz Layla sama chciała się upewnić, czy człowiek nazywający się jej ojcem leży martwy na łożui nie zerwie się, by popełnić jakiś grzech przeciwko niej albo jej siostrze. Stała za kotarą i słyszałajego ostatnie złowróżbne tchnienie. Nie wyraził skruchy z powodu zmarnowanego życia, nie wezwałteż do siebie córek. Nie wymówił słowa żalu z powodu wyrządzonych krzywd. Zwłaszcza ostatniej,która miała przypieczętować los jednej z nich.„Hassan musi poślubić Laylę. Tylko dzięki temu naród uzna go za władcę Taszkanu”.Usłyszawszy kroki, Layla mocniej przycisnęła dłoń do ust siostry i czekała w napięciu, aż ktośodsunie kotarę.Zza grubego materiału dotarł odgłos kroków.– Przeszukaliśmy pałac. Nigdzie ich nie ma.– Nie mogły zniknąć.Od razu rozpoznała ostry głos Hassana, kuzyna ojca i – gdyby woli rodziciela stało się zadość –jej przyszłego małżonka. Liczącego sześćdziesiąt lat i spragnionego władzy bardziej niż ojciec.Ujrzała z przerażającą jasnością swą przyszłość, czarniejszą niż mrok za kotarą. Czuła na dłoniciepłe usta siostry i wstrzymywała oddech.– Znajdziemy je, Hassanie.– Za kilka godzin będziecie tytułować mnie Jego Ekscelencją – odwarknął Hassan. – I lepiej jeznajdźcie. Zajrzyjcie do biblioteki, starsza zawsze tam przesiaduje. Młodsza jest zarozumiała.Wyślemy ją do Ameryki. Ludzie wkrótce o niej zapomną. Poślubię jej siostrę przed świtem. Naszczęście jest spokojna, nie będzie się sprzeciwiać.Nie zna nawet mojego imienia, pomyślała Layla, i nie ma pojęcia, jaka jestem. Wątpiła, czy wiew ogóle, jak wygląda, i była pewna, że nie obchodzi go, czego pragnie. Tak jak jej ojca. Jedynaosoba, która się o nią martwiła, drżała teraz w jej objęciach.Jej młodsza siostra. Przyjaciółka. Rodzina.Wieść, że zamierzają wysłać Jasminę do Ameryki, spotęgowała grozę sytuacji. To byłobynajgorsze ze wszystkiego.– Po co się spieszyć ze ślubem? – spytał ktoś.– Obaj wiemy, że gdy tylko dowie się o śmierci starego szejka, zjawi się.Layla wiedziała, o kim mówi. Wiedziała też, że Hassan się boi. Tak bardzo przerażała go sławapustynnego wojownika i prawowitego władcy Taszkanu, że jego imię było zakazane w otoczonymmurami mieście. Tym bardziej ludzie uważali go za bohatera.Teraz Layla, w chwili prywatnego buntu, wymówiła w myślach to imię.Raz Al Zahki.Książę, który żył jak Beduin pośród miłującego go ludu. Człowiek pustyni o żelaznej determinacji,sile i cierpliwości. Był gdzieś teraz, ale wiedzieli o tym jedynie nieliczni. Otaczająca gotajemniczość wzmagała niepokój w Cytadeli Taszkanu.Echo kroków na kamiennej posadzce cichło w dali. Gdy drzwi się zamknęły, Jasmina odetchnęłagłęboko.– Myślałam, że mnie udusisz.– Bałam się, że krzykniesz.– Nie jestem aż tak żałosna.Layla wzięła ją za rękę i wyjrzała ostrożnie zza kotary.– Poszli. Jesteśmy bezpieczne.– Bezpieczne? Ten pomarszczony gruby potwór zamierza poślubić cię przed świtem, a mniewysłać do Ameryki.– Nie zrobi tego. Nie pozwolę, żeby mi cię odebrał.– Jak? Chcę, żebyśmy były razem. Nie wyobrażam sobie innego życia. Ty musisz zamykać mi usta,kiedy nie powinnam ich otwierać, a ja muszę pilnować, żebyś nie spędziła całego życia nadksiążkami.W głosie Jasminy pobrzmiewała rozpacz i Layla odczuła nagle ciężar odpowiedzialności.Czuła się mała i słaba wobec bezgranicznej ambicji Hassana.– Obiecuję, że nas nie rozdzielą.– Jak zamierzasz dotrzymać tej obietnicy?– Jeszcze nie wiem. Myślę.– Myśl prędzej, bo za parę godzin ja będę w samolocie lecącym do Ameryki, a ty w łóżkuHassana.– Jasmino! – Layla spojrzała zszokowana na siostrę, która wzruszyła ramionami.– To prawda.– Co ty wiesz o męskim łóżku?– Nie aż tyle, ile bym chciała wiedzieć. Może nie byłoby źle wyjechać do Ameryki.Na ustach Jasminy błąkał się uśmiech, a Layla poczuła ucisk w krtani. Jej siostra potrafiłarozjaśnić najgłębszy nawet mrok.– Nie mogę cię stracić. – Bała się nawet o tym myśleć. – I nie stracę.Jasmina popatrzyła w stronę łoża.– Ojciec naprawdę nie żyje?– Tak. – Layla nic nie czuła. – Jesteś smutna?– Niby dlaczego? Widzę go na własne oczy dopiero po raz piąty, ale nie żyje, więc wychodzi nato, że widziałam go tylko cztery razy. Zamienił nam życie w piekło i robi to nawet po śmierci. – Jejbłękitne oczy zapłonęły furią. – Wiesz, czego chcę? Żeby Raz Al Zahki wjechał do miasta na tymswoim przerażającym czarnym rumaku i wykończył Hassana. Byłabym mu taka wdzięczna, że od razubym wyszła za niego i dała mu setkę dzieci.Layla nie chciała patrzeć na postać leżącą na łożu.– Nie ożeniłby się z tobą. Jesteś córką człowieka odpowiedzialnego za śmierć jego ojca i jegopięknej żony. Nienawidzi nas, a ja nie mogę go za to winić.Siebie też nienawidziła za więzy krwi z człowiekiem tak nieludzkim.– Powinien ożenić się z tobą. Nikt nie mógłby rzucić mu wyzwania, a Hassan byłby skończony.Ten pomysł był horrendalny, z drugiej strony jednak od niechcianego małżeństwa dzieliły ją tylkogodziny.– Jasmino…– Podobno miłował żonę tak bardzo, że po jej śmierci ślubował nikogo więcej nie pokochać. Czymoże być coś bardziej romantycznego?Layla poczuła, jak z miejsca opuszcza ją odwaga. Ona by tak nie potrafiła.– To nie jest romantyczne. To tragiczne.– Ale być kochaną tak bardzo przez człowieka równie silnego i honorowego…Jasmina zapatrzyła się gdzieś w dal.– Przestań marzyć – upomniała ją Layla. Kochała tylko siostrę, innej miłości nie znała. Nigdy nicnie czuła w obecności mężczyzn. Zawsze patrzyła na świat trzeźwo i teraz też musiała to robić. –Jeśli wyślą cię do Ameryki, nie ujrzę cię więcej. Nie dopuszczę do tego.– Jak? Hassan jest najniebezpieczniejszy, kiedy się boi, a Raz Al Zahki go przeraża. Nie pozwalanawet wymawiać jego imienia. Ale wszyscy to robią, zwłaszcza kobiety. Sama słyszałam.– Znowu poszłaś na targ? Oszalałaś?Jasmina zignorowała pytanie.– Powiadają, że ma serce z lodu i że roztopi je tylko odpowiednia kobieta. Zupełnie jak w tejlegendzie o Mieczu i Kamieniu, którą mi czytałaś.– Och, dorośnij! – Layla zastanawiała się, jakim cudem siostry mogą tak bardzo się różnić. – Tobyła legenda, a to tutaj dzieje się naprawdę.– Sądzę, że nadejdzie. – Jasmina nie kryła podniecenia. – Grał na zwłokę, kiedy nasz ojcieci Hassan spiskowali. Teraz, gdy ojciec umarł, na pewno zamierza przejąć należną mu godność szejka.Hassan jest przerażony, tak jak i rada. Wysłali patrole na pustynię, choć Raz zna ją lepiej niżktokolwiek. Nie śpią, bo boją się, że wkroczy nocą do Cytadeli i wymorduje ich we śnie. Niemiałabym nic przeciwko temu. Sama wskazałabym mu drogę.– Zważaj na słowa.– Dlaczego? Co mogą mi jeszcze zrobić? I tak nas rozdzielają. Jadę do Ameryki, a ty poślubiszHassana. Może być coś gorszego?– Nie poślubię Hassana. – Layla podjęła już decyzję.– Jak chcesz temu zapobiec? Hassan będzie władcą tylko pod warunkiem, że się z tobą ożeni.– Więc się nie ożeni.Jasmina popatrzyła na siostrę z politowaniem.– Zmusi cię.– Nie zmusi, jeśli mnie nie znajdzie. – Nie chcąc nawet myśleć o tym, co zamierza zrobić, pobiegłado ojcowskiej garderoby i wzięła dwa burnusy. Jeden rzuciła siostrze. – Włóż to. Zakryj włosyi twarz. Zaczekaj na mnie za kotarą, muszę wziąć coś z biblioteki.– Myślisz w takiej chwili o książkach?– Książka może być wszystkim… przyjacielem, ucieczką, nauczycielem… – urwała nagle. –Nieważne. Musimy się stąd wydostać. To będzie jak zabawa w chowanego. – Dostrzegła na twarzysiostry przerażenie. Obie wiedziały, co ta zabawa niegdyś oznaczała. – Te konie, które tak kochasz…potrafisz dosiąść jednego z nich?– Oczywiście!– Naczytałam się o arabach, więc myślę, że damy radę. – Miała nadzieję, że się nie myli. –Przedostaniemy się do stajni, a stamtąd wyruszymy na pustynię.– Na pustynię? Dlaczego?Choć w myślach buntowała się przeciwko temu, odparła:– Odnajdziemy Raza Al Zahkiego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]