Sandemo Margit - Saga O Ludziach ...

Sandemo Margit - Saga O Ludziach Lodu Tom 39 - Nieme Głosy, PONAD 12 000 podręczniki, S-888

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
_____________________________________________________________________________Margit SandemoSAGA O LUDZIACH LODUTom XXXIXNieme g�osy_____________________________________________________________________________CZʌ� IDRZWI, KT�RYCH NIKT NIE UMIA� OTWORZY�ROZDZIA� ITrzeciej nocy sp�dzanej w zaje�dzie powr�ci� l�k, tensam, kt�rego Ellen nie odczuwa�a od czasu straszliwychwydarze� w dzieci�stwie.Raptownie usiad�a na ��ku ca�a spi�ta, gotowa doucieczki. Rozpaczliwie szuka�a cho�by nitki, kt�rej mo-g�aby si� uchwyci�, a kt�ra po��czy�aby j� z rzeczywis-to�ci�, ale coraz silniejsze stawa�o si� wra�enie, �e nietylko ona, lecz tak�e ca�y dom oddycha ci�ko, z tru-dem.Szyld gospody wywieszony za oknem z ma�ymi szyb-kami przera�liwie skrzypia� na wietrze. Jeste� w tymdomu sama, sama, sama, powtarza�y uderzenia pulsu.Sama w d�ugim, niskim, licz�cym sobie dwie�cie pi��-dziesi�t lat domiszczu, pe�nym zakamark�w i schowk�w,z pust� stajni� i trzeszez�cymi schodami, ma�ymi pokoika-mi pod spadzistym dachem...No, i ten pok�j!A przecic� w Oslo, w studenckiej restauracji podgo�ym niebem, wszystko wydawa�o si� takie przyjemne- idealna praca dla osoby �wie�o po maturze, kt�ra chcia�alatem zarobi� par� groszy.Wtedy jednak s�o�ce rado�nie o�wietla�o koloroweparasole, dooko�a rozlega� si� gwar g�os�w, �miechyi szelest jasnych letnich ubra�. Vivi, z niczym nie zm�con�pewno�ci� siebie, zach�ca�a j� z ca�ego serca.- Przeje�d�ali�my obok tej gospody w zesz�ym roku- opowiada�a z zapa�em. - To fantastyczne miejsce.Najprawdziwszy starodawny zajazd, tak stary i tak malo-wniczy, �e wprost trudno w to uwierzy�! Musisz od-powiedzie� na to og�oszenie!Ellen z�o�y�a gazet� z rubryk� "Oferty pracy".- Z obowi�zkami w recepcji poradz� sobie bez naj-mniejszego trudu stwierdzi�a beztrosko, zapominaj�c nachwil� o swym kompletnym braku zmys�u praktycznegoi niepoprawnym optymizmie, kt�ry czasami pozwala� jejpokonywa� bariery, a czasami stawia� j� w niezwyklek�opotliwych sytuacjach. - Ale na pewno wiele os�b starasi� o t� posad�.- Nie na takim pustkowiu - o�wiadczy�a Vivi. - Naprzestrzeni dwustu kilometr�w nie ma �adnego miasta.Tylko lasy, lasy i lasy, cz�owiekowi p�niej jeszczetygodniami �ni� si� �wierki.- Ale przecie� zajazd nie mo�e le�e� w samym �rodkug�stego lasu?- No tak, w pobli�u jest chyba wioska, jakie�centrum turystyczne. Zdaje si�, �e zajazd wybudo-wano w miejscu dawnej przeprawy promowej przez rzek�.Serwuj� tam pyszne jedzenie, jest olbrzymi kominek i...- Spr�buj� - postanowi�a Ellen.Rzeczywi�cie si� zg�osi�a i dosta�a prac� - dzi�kiwielkim, ufnie patrz�cym niebieskim oczom w tr�jk�tnejtwarzyczce, nieszczeg�lnie �adnej, ale mi�ej i pe�nej wdzi�-ku, dzi�ki skorym do u�miechu ustom i kruczoczarnymw�osom wij�cym si� tak, jak same tego chcia�y; na og�zreszt� z niez�ym efektem, z wyj�tkiem deszczowej pogo-dy, kiedy ca�a fryzura zmienia�a si� w totalny chaos.M�czyzna w biurze po�rednictwa pracy zwr�ci� uwag�tylko na zewn�trzne walory Ellen, nie dostrzeg� zagubieniadziewczyny, nerwowo�ci w jej ruchach i niepewno�cikryj�cej si� w u�miechu. Ellen nosi�a w sobie wielesamotno�ci i niepokoju, ale nie chcia�a tego zdradza� �wiatu.By� rok 1959 i doros�e �ycie Ellen ledwie si� zaczyna�o.Jak wi�kszo�� m�odyeh ludzi mia�a ambitne plany, wielechcia�a osi�gn�� i czerpa� z �ycia ile tylko si� da. Wybra�zaw�d i spr�bowa� w nim si�, a wreszcie osi�gn�� tenspok�j, jaki ogarnia cz�owieka, gdy jest przekonany, �etrafi� na w�a�ciwe miejsce i dobrze wype�nia swe �yciowepos�annictwo. Problemem pozostawa�o jedynie, �e - takjak wi�kszo�� m�odych ludzi - wci�� jeszcze poszukiwa�aowej magicznej profesji. By�o przecie� w czym wybiera�.Co jednak b�dzie, je�li si� pomyli?I te wszystkie plany, by tyle zrobi�... Jak na razie ci�glejeszcze brakowa�o jej pieni�dzy. Zamiast wi�c nastawia�si� na karier� w wielkim stylu, postanowi�a przyj�� prac�w recepcji, kt�ra pod wzgl�dem zawodowego rozwojunie popchnie jej ani o cal.Ale trzeba si� przecie� z czego� utrzyma�, za co� je��,ubiera� si�, mieszka�... A na t� szar� rzeczywisto��potrzeba pieni�dzy.Zreszt�... Dosz�a w ko�cu do optymistycznego wnios-ku, �e czas sp�dzony w zaje�dzie z pewno�ci� nie p�jdzietak ca�kiem na marne. Zdob�dzie wiele nowych do�wiad-cze�, kt�re pomog� jej budowa� przysz�o��.Tak bezludnych okolic nigdy jeszcze nie widzia�a.Autobus godzinami wi�z� j� mi�dzy �cianami olbrzymich�wierk�w, potem wyjecha� w w�sk� dolin�, w kt�rejgdzieniegdzie da�o si� zauwa�y� zabudowania, i zn�wzanurzy� si� w las.Wreszcie dom�w zacz�o przybywa�, zgrupowa�y si�w niewielk� wiosk�, a nad brzegiem rzeki le�a� prze�licznyniedu�y zajazd, dobrze utrzymany, pomalowany na bia�o.Nie by� wy�szy od parterowego domu, ale mia� te� pi�terko.W jednym skrzydle mie�ci�a si� stajnia, w drugim niskakuchnia z mansardowym dachem. Do skrzyd�a kuchennegoprzylega� jeszcze jeden pi�trowy budynek. Dwa szyldyz identycznym ozdobnym liternictwem - jeden nad nisk�furtk�, a drugi na rogu budowli - obwieszcza�y, �e tu si�mie�ci "Stary Zajazd u Przeprawy. Jad�odajnia i Noclegi".Po to, by nikt ju� nie mia� co do tego �adnychw�tpliwo�ci.Pokryta kurzem podr�nym, lecz zachwycona Ellenznalaz�a za barem kierowniczk�. Przysz�a szefowa okaza�asi� urodziw� jeszcze pi��dziesi�ciolatk� o surowym spo-jrzeniu i wypiel�gnowanych blond w�osach. Pani Sinclairprzyj�a EIlen z ch�odn� �yczliwo�ci� i oprowadzi�a j� podomu.A Ellen z ca�ych si� stara�a si� ukry� straszliw�niepewno��, kt�ra jej nie opuszcza�a.Wsp�lnie obejrza�y du�e, niskie pokoje go�cinne z wy�a-niaj�cymi si� zza starych gobelin�w �cianami z grubych bali,przesz�y przez dyskretnie zmodernizowan� jadalni� - okaza�asi� za ma�a i trzeba by�o j� rozbudowa� - zajrza�y dostaro�wieckiej kuchni, a potem po w�skich schodach wspi�ysi� na pi�tro. Od ostrego zapachu farby a� kr�ci�o w nosie.- Jeszcze nie otworzyli�my na sezon - wyja�ni�a paniSinclair. - Robotnicy nie zd��yli na czas z remontem.Poprzedni w�a�ciciel przy zak�adaniu prysznic�w i toalettu na pi�trze okaza� niebywa�y brak smaku. Wiemoczywi�cie, �e instalowanie nowoczesnych urz�dze�w osiemnastowiecznym domu wymaga wiele trudu, aletak jak jest po prostu nie mo�e zosta�!Otworzy�a drzwi prowadz�ce do malute�kiej �aziene-czki ze �ci�tym uko�nie sufitem, ukazuj�c prawdziw�orgi� bezgu�cia: pod�og� w krzykliw� szachownic� i nie-dbale na�o�one tapety z grubego plastiku. Na stykachbr�zowo po�yskiwa� klej, brzydko odcinaj�c si� od choro-bliwej, ch�odnozielonej barwy tapety. Plastikowa zas�onawe wz�r w ospa�e, zadumane ryby ukrywa�a prysznic.Wszystkie rury poprowadzono po �cianach, trudno te�by�o wyobrazi� sobie brzydsze wyposa�enie �azienki.- Rzeczywi�cie - wzdrygn�a si� Ellen.- Prawda? To pi�tro dla go�ci, kt�rzy nocuj� tu tylkoprzejazdem, ale nie mog� ci teraz pokaza� pokoj�w, bo nieda si� t�dy przej��. Na samym ko�cu korytarza jest pok�j,w kt�rym zamieszkasz, kiedy wszystko zostanie sko�czone.Tymczasem urz�dzisz si� w drugim budynku, kt�ry b�dzieu�ywany tylko w razie koniecznej potrzeby, kiedy wszyst-kie pokoje tutaj b�d� zaj�te, bo jest w bardzo z�ym stanie.Wr�ci�y do kuchni i przesz�y do najstarszej cz�cizajazdu.- Czeka nas ca�a masa pracy biurowej - powiedzia�apani Sinclair, kiedy wspina�y si� na kolejne schody.- Dlatego musia�a� przyjecha� tak wcze�nie, reszta per-sonelu zjawi si� dopiero za dziesi�� dni, na otwarcie.- Czy pani tu mieszka? - ostro�nie spyta�a Ellen.- Nie, mam sw�j dom we wsi.- O - pawicdzia�a tylko Ellcn i ba�a si� spyta� o co�wi�cej. Na d�ugim karytarzu z g��bokimi wn�kamiokiennymi grube deski w pod�adze przera�liwie trzesz-cza�y pod stopami.Pani Sinclair najwyra�niej jednak wyczula l�k dziew-czyny.- Pomieszkasz tu najwy�ej przez par� dni - pocieszy�aj�. - Nic z�ego si� nie stanie, ma�esz pozamyka� wszystkiedrzwi, �eby ustrzec si� ewentualnych niepo��danychwizyt. W tym w�a�nie budynku pierwotnie mie�ci� si�zajazd. Poprzedni w�a�ciciel najwyra�niej w og�le nie mia�zamiaru go wykorzystywa�, ale moim zdaniem to niem�d-rze. Przygatowa�am ju� niekt�re pakoje. O, do tegomo�esz si� wprowadzi�.W niskim pokoju nie by�a ani jednego k�ta prostego.Okienka z chropowatymi szybkami wychodzilo na dro-g�. Ellen zauwa�y�a, �e zaraz za nim wisi jeden z szyl-d�w.- Jak tu mi�o - szepn�a, z podziwem patrz�c nastaromodn� narzut� w r�yczki i miedzioryty na �cianach.Pani Sinclair ju� by�a na korytarzu. Ellen wysz�a za ni�,w drzwiach musia�a si� pochyli�.- Numer cztery i pi�� to pokoje dwuosobowe - wyja�-nia�a kierowniczka, otwieraj�c i zamykaj�c kolejne drzwi.- Jedena�cie i dwana�cie dla rodzin z jednym dzieckiem.Skr�ci�y.- A to s� jedynki, numer sze�� i dziewi��. Tutaj jestschowek na szczotki, toalety s� na parterze, bardziej niezdo�ali�my unowoczc�ni� tej cz�ci.- A te drzwi... Dok�d one prowadz�? - spyta�a Ellenwskazu��c na niskie, krzywe, nie pomalowane drzwi nako�cu korytarza. - To chyba pok�j numer osiem?- Tych drzwi si� nie u�ywa - odpar�a kr�tko kierow-niczka i skierawa�a si� ku schodom.Zanim EIlen skr�ci�a za r�g, zerkn�a po raz ostatni nazamkni�te drzwi. Ka�dy milimetr korytarza by� staranniewyczyszczony i odmalowany - z wyj�tkiem tych drzwi.Wszystko w tym domu by�a stare, ale te drzwisprawia�y wra�enie, jakby naprawd� nikt ich nie otwiera�przez ostatnie sto lat.Dzia�o si� to za dnia, kiedy zajazd t�tni� �yciem,zewsz�d dobiega�y g�osy ludzi, robotnicy stukali i pukali,a Elien z z... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl