Sandacz - październikowy drapieżnik, Wędkarstwo(2)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sandacz - padziernikowy drapieżnikŁacińska nazwa sandacza - Lucioperca - oznacza dosłownie szczu-pako-okoń", więc ni to, ni tamto albo trochę tego, trochę tamtego. Sama nazwa nie miałaby większego znaczenia, gdyby nie jej trafnoć w uchwyceniu zewnętrznego podobieństwa i do szczupaka, i do okonia. O tym, że takie podobieństwo rzeczywicie istnieje, niech wiadczš dwa autentyczne obrazki znad rzeki. W pierwszym wystšpił pewien zadufkowaty wędkarz, który chwalšc się, że złowił na błystkę szczupaka, z wielkš pychš rzucił w trawę, wprost pod nogi autora prawdziwie ładnego sandacza. Bohaterem drugiej był wędkarz cieszšcy się, że złowił wspaniałego okonia. Tym okoniem znowu okazał się sandacz. Czy między trzema gatunkami istnieje również głębiej posunięte podobieństwo? Wizerunek gatunku. Sandacz (Lucioperca lucioperca L.) ma w istocie niewiele wspólnego ze szczupakiem. Zbliża ich tylko smukły pokrój ciała, wydłużony pysk, zielonkawozłote ubarwienie i zębate" drapieżnictwo. W naszych wodach sandacz ma swoich pobratymców - okonia i jazgarza. W krajach europejskich żyjš inni bliscy krewni sandacza: wołżański bersz, sandacz balatoński oraz w Dunaju dwa gatunki czopa. Wydaje się, że geograficzne rozmieszczenie gatunku, zbliżone do obszaru bytowania doć ciepłolubnego suma suropejskiego, jest znamieniem jego rodowiskowych potrzeb. W zajmowaniu siedlisk nie wykazuje zdecydowania. Nie przyznaje im priorytetów ze względu na pršdowš dynamikę, spotykamy go więc w rzekach, ale także w jeziorach i słabo zasolonych zalewach przymorskich, gdzie najlepiej ronie (np. w Zalewie Wilanym i Szczecińskim). Pod innymi względami charakter siedliska nie jest mu obojętny - wybiera raczej wody żyzne i cieplejsze: w rzekach -sporadycznie dolnš krainę brzany, z zasady krainę leszcza; w jeziorach -zbiorniki rednio głębokie, lekko przymšcone zawiesinš glonów i skšpo zaronięte rolinnociš wyższš. Nie znajš go wody płytkie, w których doskonale sobie radzi karp, lin i szczupak. Potrzeby tlenowe gatunku sš mierne, być może jednak trzeba mu przyznać nieco wyższe pod tym względem miejsce. (Na marginesie: w czasie przygotowywania tej ksišżki, w jednym z warmijskich jezior san-daczowo-leszczowych - w jeziorze Tawtowskim - w wyniku zimowej przyduchy wyginšł zupełnie sandacz, a z nim mnóstwo leszczy, węgorzy, natomiast doskonale zniosły klęskę okonie i płocie; warto liczyć się z tš sugestiš i tlenowe potrzeby gatunku raczej przeceniać, niż ich nie doceniać.) Niektóre właciwoci gatunku odczytamy z budowy ryby (rys. 166). Oglšdajšc jš, w pierwszej chwili rzuca się nam w oczy płetwa grzbietowa rozdzielona na dwie częci, z których pierwsza jest kolczasta i błoniasta, a druga miękkopromieniowa. To rodowy znak okoniowatych. Drugš cechš rodzinnš jest kilkanacie czarniawych pręg spływajšcych z grzbietu na boki (czy majš one maskować rybę polujšcš w toni pod zmarszczonš przez drobne fale powierzchnię wody?) Poza tym ciało jest doć smukłe - znak dobrego pływaka i przystosowania m. in. do wód bieżšcych. Potwierdza prognozę mocny trzon ogonowy i prężna ogonowa płetwa, dzięki którym potrafi rozwijać prędkoć rzędu 23-29 km na godzinę. Porównujšc okonia i sandacza, zauważymy brak żywego ubarwienia w kolorystyce tego drugiego. Sandacz jest szarozielony i złoty, dużo też w nim bieli i wyblakłoci. Ubarwienie obu tych gatunków wyranie je różnicuje pod względem siedliskowym: okoń woli wody przejrzyste, sandacz natomiast przywišzał się do wód przymglonych zawiesinš, mętnawych. W zróżnicowaniu siedlisk oba gatunki nie pójdš jednak zbyt daleko, a w niektórych nawet, jeli sprzyjajš w zbliżonym stopniu obu gatunkom, walczš z sobš o prymat ze zmiennym, falujšcym powodzeniem. Jerzy Putrament powiedział o węgorzu, że kto chce malować diabła, powinien za model wzišć mordkę tej ryby. Co podobnego można rzec o sandaczu. Przyjrzawszy mu się bliżej zauważymy, że trochę niesamowite wrażenie, jakie sprawia, ma swe zupełnie pozametafizyczne przyczyny: jest ono skutkiem przesunięcia oczu ku przodowi pyska, przed kšty w rozcięciu paszczy. Przydaje to rybie wyglšdu chciwej drapieżnoci. Drugš przyczynš takiego wrażenia sš jego zamglone oczy: renice przesłania delikatna biel, która wyglšda jak zaćma. Zbliżenie oczu do końca pyska ma istotne znaczenie dla ryby, która nie celuje w ofiarę z oddalenia, tak jak szczupak, lecz goni jš, dochodzi i chwyta z bliskiego przymierzenia się do celu. W takiej sytuacji może też sobie sandacz pozwolić na mniejsze rozcięcie pyska. Sandacz ma zęby - jak mówiš - psie: po dwa mocne kły" umieszczone z przodu obu szczęk (rys. 167). Sšdzšc według nich, ofiary sandacza nie bywajš małe, wymagajš mocnego przytrzymania i skłucia. Wzrok oraz dobrze rozwinięta linia boczna, wychodzšca aż na ogon, Rys. 167. Rozwarta paszcza sandacza ujawnia odmienne niż u szczupaka uzbrojenie: kły" ma również w górnej szczęce stanowiš podstawowe narzšdy zmysłów łowcy-drapieżnika. Mšt za zauważony w oczach wiadczy, że może on doskonale działać w wodzie mało przejrzystej lub niedowietlonej. Pamiętamy, że podobnš cechę miały również oczy leszczy - ryb przystosowanych do żerowania w głębokich, mrocznych warstwach przydennych jezior. Z innych osobliwoci sandacza zaciekawić może zwyczaj poruszania się po linii zygzakowatej przy ciganiu ofiar. Poza tym, w odróżnieniu od szczupaków i okoni, żeruje również po ciemku na obu granicach nocy. W tym miejscu warto podważyć pokutujšce od lat przekonanie o zdecydowanie wšskim przełyku drapieżnika, który z tego powodu ma jakoby pożerać wyłšcznie małe rybki. W rzeczywistoci może nie jest on tak dobrym połykaczem jak szczupak, ale przecież potrafi przełknšć ofiarę równš ćwierci jego własnej długoci. Oznacza to, że półmetrowy drapieżnik swobodnie upora się z dużš 14-centymetrowš uklejš. Jako ryba wydłużonego kształtu przedkłada rybki (żywce) smukłe, dlatego użyte w roli przynęty kršpiki nie powinny być wyronięte. Podstawowym jego pożywieniem w rzekach sš przede wszystkim ukleje: uklejowy wycier pożera już 5-cehtymetrowy młodzik. Sięga także po kiełbitki, płotki, młodziutkie leszcze, także po okonki i jazgarze, nie oszczędzajšc własnej progenitury. W kręgach oraz publikacjach wędkarskich doć uporczywie powtarza się wiadomoć o pewnym szczególnym zwyczaju żerowym sandacza. Wypowiada jš też A. Korycki w monografii sandacza: Po uchwyceniu ofiary, zwłaszcza większych rozmiarów, obraca jš długo w pysku, aż znajdzie się ona w położeniu ogonem do gardzieli i wtedy jš połyka. W czasie badań nad sandaczem Stefens (1960) stwierdził, iż około 80% ryb-ofiar było połykanych od strony ogona". Jest to ogromnie ważna dla wędkarzy informacja, choć myl o połykaniu w taki sposób ciernistych jazgarzy i okonków nastraja nas w stosunku do żercy współczujšco. Wyganowski również twierdzi, że sandacz przeważnie chwyta przynętę za ogon". Cytowane opinie, bynajmniej niejednoznaczne, gdyż co innego chwytać ofiarę za ogon, a co innego od tej strony jš łykać, potwierdza wędkarskie dowiadczenie autora. Istotnie, bardzo często zdarza się, że złapany sandacz trzyma żywca w ułożeniu ogonkiem do przełyku, jeżeli jest to rybka karpiowata. Zawsze też podawane na pater-nostrze w łowisko i zbrojone dwoma haczykami żywce okazujš się chwytne, podczas gdy żywiec uzbrojony wyłšcznie za pyszczek z reguły bywa pocięty przez bioršcego sandacza, a potem porzucony. Czy więc - pamiętajšc o sposobie pobierania żywca przez szczupaka i wynikajšcych stšd konsekwencjach dla sposobu zbrojenia przynęty - w przypadku łowienia sandacza należy dawać pierwszeństwo haczykom umieszczanym w tylnych partiach żywca? W odpowiedzi trzeba zapewnić, że na spławikowej przepływance zbrojenie za pyszczek oddaje doskonałe usługi, jeżeli tylko niezbyt spieszymy się z zacięciem. Jeżeli jednak istniejš sprzyjajšce warunki łowiskowe (spowolniony przepływ wody) należy pilnie korzystać z sugestii cytowanych autorów. Sandacz jest ogólnie uznanš, szlachetnš rybš łownš nizinnych rzek i jezior. Osišga bardzo okazałe wymiary, gdyż 12-kilogramowe okazy nie należš do przypadków sporadycznych. Polski rekord w tym gatunku, ustanowiony w 1979 r. przez B. Rzeniczaka, okrela masa 11,40 kg i długoć 99 cm. Kiedy pilnie żeruje? Sandacz chwyta niekiedy przynętę w zimę, atakuje też żywca wczesnš wiosnš, w porze rozrodu, ale zgodnie z przepisami i gospodarskim rozsšdkiem łowienie rozpoczynamy dopiero 1 czerwca. Szukajšc obiektywnych wskazówek dotyczšcych jego aktywnego żeru, zwróćmy się w pierwszej kolejnoci nie do zapisków pamięci, lecz do faktów obiecujšcych większš wiarygodnoć. Jednym z nich jest dyslokacja geograficzna gatunku, która zdaje się wskazywać na wyższe niż umiarkowane skłonnoci termiczne ryby. Za takš sugestiš przemawia czas tarła i towarzyszšca mu temperatura wody: pełna wiosna oraz podgrzane do 14-18°C tarliska. W tym miejscu jednak obie przesłanki - 10- Wędkarstwo rzeczne 289 geograficzna i rozrodowa - wra z całym cišgiem wnioskowania poredniego wydajš się zbędne. Pamiętamy wszak, że na podstawie pewnych dowiadczeń za optymalnš dla gatunku temperaturę przyjęlimy 23°C. Porównujšc jš teraz z bardzo wiarygodnymi temperaturami gatunków wyranie ciepłolubnych (karp, sum), wydaje się nam ona zbyt wysoka. W lad.za wštpliwociš przychodzi uwiadomienie, że przypomniane dowiadczenie dotyczyło nie sandacza polskiego, lecz węgierskiego, pochodzšcego z odmiennych niż nasze warunków klimatyczno-rodowi-skowych. Nie odrzucajmy narazie uzyskanego na tej drodze wyniku, lecz sprawdmy jego wiarygodnoć przez zestawienie (w rozszerzonym zakresie 18-23°C) z innymi w tej samej sprawie spostrzeżeniami. Opinie zawarte w tabeli 21 cechujš się bardzo wysokim rozrzutem wskazań i typowań oraz zdecydowanie podważajš wiarygodnoć metody termicznej, a przynajmnie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]