Sandemo Margit - Opowieści 24 - Białe kamienie, Margit Sandemo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MARGIT SANDEMO
BIAŁE KAMIENIE
Z norweskiego przełożyła
IZABELLA BUDZISZEWSKA
POL - NORDICA Publishing Sp. z o.o.
Otwock 1997
1
ROZDZIAŁ I
Echo nawołuje z urwistych brzegów
Pobyt w przydrożnej restauracji był ich ostatnim kontaktem z normalnym, beztroskim
codziennym życiem. Później otoczyły ich cienie.
Znaleźli wolny stolik z widokiem na parking i autostradę prowadzącą ku kontynentowi.
Mads Billing, specjalista w dziedzinie reportażu i samouwielbienia, odsunął krzesła dla
swoich obu koleżanek: Siri, prowadzącej „Kącik dla pań”, i jej młodej, początkującej
pomocnicy Ylvy.
Chciałabym, żeby przestał patrzeć mi w oczy w ten irytująco poufały sposób, pomyślała
Ylva. Nie interesuje mnie przecież czterdziestoletni facet. Czy nie widzi, że rani tym Siri?
Ona żywi do niego wiele ciepłych uczuć, chociaż dobrze to ukrywa. Może to zauważyć
tylko inna kobieta. Trzeba przyznać, że Mads Billing posiada trochę uroku właściwego
starszym panom, ale nie chciałabym mieć przyjaciela, który dąży do tego, żeby być kimś
popularnym dla samej tylko popularności.
O, tak! Opinia Ylvy na temat uroku starszego pana zachwiałaby chyba trochę, choć nie
za bardzo, pewnością siebie Madsa. W Oslo mieszkały tłumy jego wielbicielek, młodych
gęsi o pustym spojrzeniu, które przesiadywały w restauracjach i barach, żałośnie
triumfując nad kobietami tego samego co one pokroju, jeśli tylko Mads poświęcił im choć
odrobinę swojej uwagi. Ylva określała je mianem gęsi z tą głęboką pogardą, na jaką
może się zdobyć osoba z zewnątrz.
Ylva była nieco młodsza od tych pań. Należała do pokolenia, które mimo młodego wieku
zdążyło nauczyć się o życiu tyle, ile jego rodzice przez czterdzieści, pięćdziesiąt lat. Jej
rówieśnicy otwarcie i rzeczowo dyskutowali o sprawach, o których starsi w swojej
młodości tylko szeptali w tajemnicy. Ylva była uświadomiona pod względem politycznym,
naukowym i technicznym. Podobnie jak większość osób w jej wieku wyśmiewała stare
filmy o miłości pokazywane w telewizji, podczas gdy rówieśniczki matki, oglądając te
same filmy, wypełniały sale kinowe tłumionym szlochem. Z pełną niedowierzania pogardą
odnosiła się do zwrotów w rodzaju: „Kocham cię” czy „Sprawiasz, że mocniej bije mi
serce”. Młode pokolenie znało najnowsze marki samochodów, wiedziało wszystko o
makijażu oraz ostatnich tendencjach w modzie i posługiwało się językiem, który mógł
wywołać rumieńce na twarzy nawet najbardziej liberalnego pedagoga. A jednak nie do
końca wyzbyło się romantycznych marzeń, które przejawiały się w zainteresowaniu dla
słodko różowych tapet albo też w tym, że cukierkowy szlagier trafiał niespodziewanie na
pierwsze miejsce listy przebojów. Mogło to stanowić świadectwo złego gustu, ale równie
dobrze wyrażać tłumioną potrzebę znalezienia przeciwwagi dla obowiązującego na co
dzień trzeźwego realizmu.
2
Siri rozłożyła kupioną przed chwilą gazetę. Przed gospodą przejeżdżały z hałasem
samochody.
- Stwierdziłam, że ostatnio czytam najpierw nekrologi, a dopiero po nich zawiadomienia o
ślubie - powiedziała z lekkim westchnieniem. - Przerażająca oznaka tego, że się starzeję.
- No nie - Mads uśmiechnął się szarmancko. - Zostało ci chyba jeszcze sporo życia.
Chociaż, szczerze mówiąc, nie wiem, ile masz lat.
- Od trzech lat trzydzieści dziewięć - wyznała szczerze Siri. - Trzy lata, w ciągu których
przybywało mi coraz więcej powagi.
Mads rzucił wymowne spojrzenie na piętrzące się przed nią ciastka.
- Czy także i ty masz zamiar dołączyć do moich wyrzutów sumienia? - zapytała Siri. -
Czy „Pancernik Potiomkin” już nie wystarczy?
- A co, u licha, ma z tym wspólnego „Pancernik Potiomkin”?
- Tak nazywam mój nowy gorset. Niezwykle przyziemne urządzenie! Trzeszczy i uwiera
przy najmniejszym przekroczeniu limitu kalorii. Któregoś dnia odkryłam, że odkąd
skończyłam trzydzieści pięć lat, bardzo mnie polubiły dodatkowe kilogramy. Wierzcie mi,
próbowałam wszystkiego. Doszłam jednak do wniosku, że nie mam ani krzty charakteru.
Dałam za wygraną. Tak więc teraz gwiżdżę na wszystko i przyjemniej spędzam czas!
Nie powinna być tak bezwzględnie szczera, mówiąc o sobie, pomyślała Ylva z
niepokojem. Oczywiście, można ująć mężczyznę nawet tak szczególnym poczuciem
humoru, ale raczej nie Madsa Billinga. On woli chyba więcej elegancji.
Ylva podziwiała swoją szefową, Siri Gran, ale nie na tyle, by patrzeć na nią
bezkrytycznie. Mogłaby chyba spróbować trochę schudnąć, pomyślała Ylva. Właściwie
nie jest gruba, tyle tylko że ubrania nie leżą na niej dobrze. Wystarczyłoby, żeby zrzuciła
sześć, siedem kilogramów.
Ylva, która sama nigdy nie miała kłopotów z wagą, nie mogła przecież zrozumieć
odwiecznej, z góry skazanej na niepowodzenie walki dojrzałych kobiet przeciwko zbyt
obfitym kształtom. Co ona mogła wiedzieć na temat całych tygodni wyrzeczeń, w czasie
których tak się męczyły, żeby schudnąć parę kilogramów, aby potem w przypływie
desperacji i rezygnacji przybrać na wadze tyle samo w ciągu zaledwie kilku dni? Kiedy
jest się młodym, ciastka i inne frykasy nie smakują tak bosko, nie odczuwa się lęku przed
odrobiną ruchu lub przed głodem, który fatalnie wpływa na samopoczucie.
Pominąwszy jednak małą nadwagę, Siri była właściwą osobą na właściwym miejscu.
Ubrana z dyskretną elegancją, serdeczna i posiadająca znajomość ludzi, jaką dawał jej
zawód, a jednocześnie wolna od arogancji i tupetu, którego z czasem nabierają
3
dziennikarze, Siri podchodziła do życia z dystansem. Jej niewysoka, przysadzista
sylwetka, przyjazne oczy patrzące spod niegdyś połyskliwych ciemnych włosów, które
obecnie straciły trochę blasku i koloru, świadczące o skłonności do autoironii ułożenie ust
- wszystko to sprawiało, że ewentualny rozmówca czuł się przy niej bezpiecznie.
Naturalnie, potrafiła być uszczypliwa w swoich błyskawicznych replikach, ale najczęściej
złośliwości kierowała pod swoim własnym adresem, nikogo nie raniąc. Ylva ogromnie ją
podziwiała.
Mads wstał, ukazując całą swoją imponującą postać. Miał 190 centymetrów wzrostu,
ciemne włosy i był naprawdę pociągający. Sensem życia tego zatwardziałego starego
kawalera stało się publikowanie w gazetach dobrych, ciętych reportaży, natomiast
przebywanie w towarzystwie pań stanowiło jego hobby. Poza tym uważał, że byłoby
nielojalnością w stosunku do reszty rodzaju żeńskiego obdarować taką doskonałością jak
Mads Billing tylko jedną marną istotę.
- No i co dalej? - zapytał. - Jedziecie ze mną do tej doliny czy może wolicie wrócić
pociągiem do Oslo albo zaczekać tu w hotelu?
- Przyda mi się widok czegoś leżącego z dala od cywilizacji - oświadczyła Siri. - Po
przeprowadzeniu wywiadów z najlepiej ubranymi kobietami w Oslo potrzebuję trochę
świeżego powietrza! Najgorsza była ta ostatnia dzisiaj. Chodząca doskonałość.
Powinieneś zobaczyć jej dom! Świeżo wyczesane psy, świeżo uczesane dzieci, dobrze
wytresowany mąż, no i te niepospolite talenty kulinarne! Zgroza! Jadę z tobą. A ty, Ylvo?
Młoda dziewczyna zawahała się przez chwilę. To jasne, że Siri chciała się wybrać na
romantyczną wycieczkę na odludzie! Czy w takim razie ona, Ylva, nie powinna trzymać
się z daleka i dać koleżance szansę przebywania sam na sam z obiektem skrywanej
miłości?
- Chodź! - zadecydowała wspaniałomyślnie Siri. - Dobrze ci zrobi przyjrzenie się okolicy
nie tylko z okien samochodu.
- To będzie prawdopodobnie dość nudne - ostrzegł Mads, kiedy szli do auta. - Sprawa
dotyczy nowego projektu pozyskiwania ropy naftowej z łupków. Chodzi o powstrzymanie
odpływu ludności ze wsi. Porozmawiam trochę z mieszkającymi na tym terenie ludźmi i
przyjrzę się okolicy, żeby sklecić efektowny artykuł. Zagram na wzniosłych tonach nie
wykorzystanych zasobów naturalnych i na niezdolności władz do perspektywicznego
myślenia, o ile wykracza ono poza obręb miasta. Wizyta w tej zapadłej dziurze nie będzie
dla was specjalnie ciekawa, ale...
- W porządku - przerwała Siri - To chyba ostatnie spotkanie w tej serii reportaży z
podróży, prawda? Uważam, że dobrze się nam współpracowało. Dziękujemy, że
mogłyśmy jeździć twoim samochodem. Podróże pociągiem tak otępiają. Trzeba
wędrować z dworca na dworzec, przesiadywać godzinami w zatłoczonych poczekalniach
4
i być narażonym na zaczepki podchmielonych facetów. Mam nadzieję, że nie
wchodziliśmy sobie w drogę?
- Wszystko szło świetnie - powiedział Mads, rzucając Ylvie pełne podziwu spojrzenie. -
Wsiadajmy do samochodu. Myślę, że zaraz będzie padać...
Dwie godziny później stały z Madsem na chybotliwym pomoście w gęstej, wilgotnej mgle,
żałując, że jednak nie wróciły do hotelu.
- Tak, najwyraźniej tutaj będziemy musieli zostawić samochód - stwierdził ponuro Mads. -
Szkoda, bez niego czuję się jak bez ręki.
- Po co my się tam właściwie wybieramy? - zapytała z niechęcią w głosie Siri. - Tam
przecież nie ma żadnych zabudowań.
- Rozmawiałem z naszym przewoźnikiem. Podobno przez ten świerkowy las biegnie pod
górę jakaś droga. która prowadzi do Myrsökket.
- Myrsökket! - mruknęła Ylva, otulając się szczelniej letnim płaszczem. - Co za
zachęcająca nazwa! Królestwo za klitkę w hotelu!
- Rzeczywiście, nie jest to jakaś turystyczna okolica - odrzekł Mads. - Obiecano mi
nocleg w jednym z gospodarstw w Myrsökket. Jeśli dacie radę tam dotrzeć, znajdzie się
chyba miejsce i dla was. W zamian za to obiecuję, że kiedy dotrzemy do Oslo, zaproszę
cię do luksusowego lokalu, Ylvo. Przedstawię cię tam tylu sławom, ilu tylko zechcesz.
- Świetnie! - odpowiedziała Ylva z entuzjazmem. - Słyszałaś, Siri? Zostaniemy
zaproszone do luksusowej restauracji przez najbardziej seksownego faceta w mieście!
Mads nie uwzględnił w tym zaproszeniu Siri, poza tym uważał, że ton Ylvy jest w
najwyższym stopniu lekceważący, ale jak na dżentelmena przystało, przyjął jej słowa z
czarującym uśmiechem.
Siri myślami była daleko od luksusowych restauracji w Oslo. Spoglądała z obawą na
wielkie stalowoszare jezioro, które równie dobrze mogło być odnogą fiordu, oraz na
strome urwiska z pozostałościami lawin na brzegu. A więc tam się mieli dostać. Chmury,
otulające ponurą, ciężką warstwą pasmo górskie. odsłaniały tylko kilka zapomnianych
szczytów w szerokiej dolinie porośniętej świerkowym lasem, który zbiegał wąskim
pasmem w dół aż do samej wody. Siri przypuszczała, że Myrsökket leżało w tej niecce
pośród gór. Świadomość, że spędzi z Madsem kilka dni na tym odludziu. dodała jej sił.
Mads też popatrzył na kamienistą stromiznę, pocieszając się. że w wolnych chwilach
będzie mógł dokonać kolejnego podboju w nowej i cennej klasie wiekowej. Miał tu na
myśli Ylvę. Dlatego właśnie nalegał, żeby koleżanki mu towarzyszyły. Nie chodziło
przecież o to, żeby pobyt na wsi był jeszcze nudniejszy niż to konieczne.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]